Frustracja - słowo piękne, w brzmieniu przypominające kobiece imię. W rzeczywistości jednak nie kojarzy się z niczym pięknym ani przyjemnym. Frustracja przychodzi, kiedy przez dłuższy czas człowiekowi jest źle, kiedy nie może poradzić sobie z jakimś problemem, lub nie widzi przyszłości w jasnych barwach.
Przypuszczam, że już kilkuletnie dziecko potrafi być sfrustrowane, choć jeszcze nie ma pojęcia jak nazwać własne emocje. Im jesteśmy starsi, tym lista życiowych bolączek wydłuża się. I nie sposób od nich uciec. Co prawda, niektóre problemy udaje się rozwiązywać, ale życie jest niestety skonstruowane w taki sposób, żebyśmy nie zaznali spokoju aż po grobową deskę.
Przyczyn frustracji mamy tak wiele, jak niespełnionych potrzeb, pragnień i marzeń. Przychodzi mi na myśl, że winą o to, że ludzie zaczęli zastanawiać się nad własnym losem i szczęściem należy obarczyć globalizację. W momencie, kiedy zamknięte społeczeństwa dowiedziały się o lepszych warunkach życia w innych miejscach, rozpoczęły windować własne wymagania. Rozdźwięk między możliwościami a pragnieniami wywoływał negatywne emocje i był pierwszym krokiem ku frustracji społecznej. Wiadomo, każda zmiana wymaga czasu; szczególnie dużo potrzeba go na zmiany gospodarcze.
Co by tutaj jeszcze obwinić? Może edukację? Przecież im mniej się rozwijamy, tym mniejsze wymagania stawiamy sobie i innym ludziom w naszym otoczeniu. Gdybyśmy nie byli wykształceni w stopniu pozwalającym nam wyszukać pewne informacje, nie mielibyśmy pojęcia, że pewne rzeczy istnieją. Gdybyśmy np. nie wiedzieli, że w niektórych szkołach dzieci mają możliwość nauki kilku języków obcych, nigdy nie oczekiwalibyśmy od władz lokalnych, aby i w naszej miejscowości tak było. Co nie zmienia faktu, że ludzie niewykształceni także się frustrują. Mają tylko inne powody, związane bardziej z przeżyciem, niż „życiem na pewnym poziomie”.
Przykład ostatnich zamieszek w Grecji obrazuje nam w jaki sposób ludzie buntują się przeciwko rządowemu pakietowi oszczędnościowemu, czyli przeciwko ograniczaniu rozmaitych swobód, do których już zdążyli się przyzwyczaić. Przecież to logiczne, że nie zabiera się dziecku zabawki! W tym miejscu mamy frustrację wywołaną przez aparat władzy. Rządy na całym świecie nie radzą sobie w tej kwestii. Nie ma sposobu na to aby wszyscy dostali to, czego chcą. Przejawem rozdrażnienia Polaków są strajki: kolejarzy, nauczycieli, pielęgniarek, górników i nie tylko. Efektem narastającej od lat niemożliwości znalezienia w Polsce pracy, która zapewniłaby godziwe życie, były i są migracje zarobkowe. I w ten oto sposób, w momencie gdy nasi obywatele wyjeżdżają, całościowy poziom frustracji maleje.
Przykro mi, nie ma żadnego sposobu na to, by unicestwić wszelkiego rodzaju uczucia frustracji. Im więcej mamy, tym więcej pragniemy. Człowiek jest zabawną istotą, która ciągle odczuwa niezadowolenie mimo, że osiąga coraz więcej.
Zawsze jednak możemy spojrzeć na własną sytuację z punktu widzenia osoby, o której wiemy, że znajduje się w gorszym położeniu. Tak, myślenie o czyichś problemach daje chociażby chwilowe poczucie zadowolenia z własnego życia. Zauważmy, że większość informacji w mediach to doniesienia o tragediach, głodzie, powodziach itd.
Aby zaznać trochę szczęścia proponuję więc zmienić podejście do życia. Można też zastosować strategię interesowania się porażkami innych, nie posyłania dzieci do szkoły - aby żyło im się lepiej, przyjmowania bez jakichkolwiek obiekcji decyzji innych ludzi, pracowania za darmo lub powrotu do życia na łonie natury. W przypadku wybrania tej drugiej opcji, niestety nie obiecuję stuprocentowej poprawy satysfakcji; no chyba, że dogadacie się z naturą.
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!