Po co terapeucie ramy terapeutyczne?

Dlaczego jesteśmy zazdrośni o sukcesy bliskich?
Ramy terapeutyczne to określenie warunków, w jakich odbywa się psychoterapia. W tej dziedzinie niezalecane jest odgórne narzucanie ram, choć niestety czasem się to zdarza. Psychoterapeuta musi ustalić, co jest dla niego jest przekroczeniem, a co naruszeniem ramy terapeutycznej. To bardzo ważne, zwłaszcza że w tej pracy bardzo ważne jest poczucie bezpieczeństwa.
/ 16.09.2011 12:27
Dlaczego jesteśmy zazdrośni o sukcesy bliskich?

W swoich artykułach na temat techniki Freud chciał przekazać przede wszystkim uwagi dotyczące wymiarów tego, co później zyskało miano „ramy terapeutycznej” (Bleger, 1967; Chasseguet-Smirge, 1992), to znaczy podstawowych zasad, określonych warunków, w których odbywa się terapia. Uzgadniał ze swoimi pacjentami takie zasady, które jemu, jako terapeucie, odpowiadały najbardziej. Na przykład, (inaczej niż współczesnym klinicystom) nigdy nie przyszłoby mu do głowy zakazać palenia podczas sesji, sam nie mógł sobie bowiem wyobrazić pracy bez swoich ulubionych cygar. W tym rozdziale kładę większy nacisk na te aspekty ramy terapeutycznej, które wyrażają osobiste wymagania terapeutów, niż na te, które z biegiem czasu i w miarę gromadzenia się doświadczenia okazały się konieczne dla wszystkich pacjentów. Trafne przemyślenia na temat owych uniwersalnych norm można usłyszeć od wielu superwizorów  i znaleźć w większości podręczników.

Indywidualne ramy terapeutyczne

Niektórzy autorzy piszący o psychoanalizie utrzymują, że istnieje tylko jeden rodzaj ramy terapeutycznej i że potrafią wyszczególnić wszystkie jego wymiary (np. Langs, 1975, 1979). Ja jednak widziałam zbyt duże różnice między terapeutami, żeby wypowiadać się z taką pewnością. Wiem, jakie są moje granice, ale znam wielu bardzo skutecznych praktyków, których zasady i procedury są inne od moich (zob. Pizer, 1996, Shane, 2003). Różnice te mogą być pochodną ich sytuacji w pracy, populacji klientów, osobistych uwarunkowań, temperamentu, identyfikacji lub przeciwidentyfikacji z ich własnymi terapeutami lub superwizorami, bądź kombinacji tych wszystkich czynników. Z biegiem czasu zmienia się też wrażliwość. Kiedyś brytyjskie analityczki miały zwyczaj robienia na drutach podczas sesji; teraz praktyka taka zostałaby uznana za brak szacunku dla klienta.

Dowiedz się więcej: Psychoterapia - jak się zaczęła jej historia?

Przekraczanie i naruszanie granic

Glen O. Gabbard (1998; Gabbard i Lester, 1995; Guthiel i Gabard, 1993, 1998) dokonał użytecznego rozróżnienia, wyróżniając „przekraczanie granic”, które może popchnąć terapię do przodu, zwłaszcza dlatego, że jest poddawane rutynowym badaniom, oraz „naruszanie granic”, które może wyrządzić znaczną krzywdę pacjentowi i zazwyczaj nie jest traktowane z należytą ostrożnością. Przekraczaniem granicy może być pożyczenie książki pacjentowi, podczas gdy jej naruszeniem – otwieranie przed nim duszy, proponowanie szklaneczki bourbona czy składanie jakichś seksualnych propozycji. Większość osób intuicyjnie bardzo dobrze wyczuwa tę różnicę.

Ramy narzucone odgórnie

Początkujący terapeuci często nie mają wystarczająco dużo swobody, by uwzględniać swoje preferencje w wyznaczaniu granic. Zazwyczaj pracują w klinikach, agencjach, ośrodkach doradczych i szpitalach, gdzie zasady ustalane są odgórnie. Klinicysta, podejmując pracę bądź staż w takiej instytucji, pośrednio godzi się na przyjęcie obowiązujących w niej sposobów określania honorarium i pobierania opłat od pacjentów, godzin otwarcia gabinetu, postępowania w sytuacjach nagłych, odbierania telefonów do specjalistów, i tym podobnych. Ponieważ jednak przy okazji dokonywania tych praktycznych ustaleń podnosi się, bada i określa tak wiele istotnych zagadnień psychodynamicznych, dobrze jest starannie je przemyśleć o zrozumieć stojące za nimi uzasadnienia.

Prywatna praktyka

Ważne jest też, nawet dla psychoterapeutów dopiero rozpoczynających pracę i nierozważających na razie możliwości otwarcia prywatnej praktyki, by przemyśleć o własnych preferencjach dotyczących granic osobistych. Klinicysta, który przez wiele lat pracuje w instytucji, może być idealnym terapeutą, lecz gdy będzie otwierał własny gabinet stanie twarzą w twarz z bardzo istotnymi problemami.

Warto przeczytać: Ramy terapeutyczne - trochę historii

Poczucie bezpieczeństwa

Uważam, że samo posiadanie granic jest ważniejsze od tego, jakie one są. Zarówno pacjent, jak i terapeuta muszą mieć poczucie bezpieczeństwa pracy w określonych warunkach, które wydają się im sensowne, oboje też zasługują na zapewnianą przez przewidywalne parametry ochronę przed niepokojem. Edgar A. Levenson (1992), który poświęcił swoją karierę na sformułowanie moralnie egalitarnej wizji psychoanalitycznej, twierdzi, że rama terapeutyczna jest potrzebna w równej mierze terapeucie, jak i pacjentowi. Zgadzam się z nim i podobnie jak on, nie zakładam, że terapeuta jest (lub musi być) emocjonalnie zdrowszy od klienta albo że należy zredukować jedynie niepokój pacjenta, gdy obie strony negocjują relację terapeutyczną. Ustalone przez nas granice odzwierciedlają wysiłki na rzecz stworzenia sobie na tyle komfortowej sytuacji, by sprostać wymagającej pracy psychoterapeuty. (…)

Fragment pochodzi z książki „Psychoterapia psychoanalityczna" Nancy McWilliams (Wydawnictwo Harmonia, 2011). Publikacja za zgodą wydawcy.

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!

Redakcja poleca

REKLAMA