Psycholog, lekarz – i o tym, jak im kłamiemy

Strach ma wielkie oczy!/fot. Fotolia
Kiedy pacjent przekracza próg gabinetu specjalisty, jest dla psychologa bądź lekarza wielką niewiadomą. Jak malowniczo ujmuje to jeden z bohaterów popularnego serialu medycznego – ludzie kłamią. Zwłaszcza u lekarza czy psychologa mijają się z prawdą, zatajają istotne informacje, koloryzują, zmyślają – w przypadku zaburzeń psychicznych być może częściej niż w przypadku innych chorób.
/ 07.07.2011 12:35
Strach ma wielkie oczy!/fot. Fotolia

Kłamstwo nieświadome albo świadome

Definicja kłamstwa różni się w zależności od jej autora. Niektórzy uważają, że podawanie informacji nieprawdziwych, o których wiadomo, że są nieprawdziwe, jest kłamstwem, ale gdy nie ma się świadomości, że podawane informacje są nieprawdziwe – nie jest to już kłamstwo.

Inni uważają, że kłamstwo nie zależy od stopnia świadomości osoby, która je przekazuje. Są zwolennicy tezy, że przemilczenie czy zatajenie jest odmianą kłamstwa.

Jeszcze inni za kłamstwo uznają wybiórcze przekazywanie informacji i osadzanie informacji w zmienionym – wybiórczym lub nieprawdziwym – kontekście. W ostatnim przypadku mamy raczej do czynienia z manipulacją, która wykorzystuje kłamstwo niż z kłamstwem w czystej postaci.

W przypadku zaburzeń psychicznych wszystkie powyższe mogą być objawem choroby. Chory nie ponosi winy ani odpowiedzialności, a jednak zaciemnia obraz i utrudnia diagnozowanie i leczenie. Dla celów praktycznych wszystkie powyższe działania są szkodliwe, chociaż nie w każdym przypadku można je rozważać w kategoriach odpowiedzialności, działania z rozmysłem czy oszustwa.

Polecamy: Kiedy nieprawda nie jest kłamstwem?

Symulacja i inne grzeszki

Pacjenci przychodzący do lekarza lub psychologa mogą borykać się z trudnościami, które powodują nieoptymalny przepływ informacji. Niekiedy jest to skutkiem zaburzenia, na które cierpią, kiedy indziej to bariery psychologiczne. Zdarza się jednak i tak, że pacjenci dopuszczają się poważnych nadużyć, np. symulacji. Niektórzy z nich symulują, czyli udają, ze cierpią na zaburzenie lub chorobę, której nie mają. Nierzadko cierpią na inne zaburzenia, ale udają np. depresję.

Symulowanie może być motywowane osiągnięciem korzyści, np. w okresie, gdy służba wojskowa była obowiązkowa, uzyskiwano zwolnienie dzięki tzw. „żółtym papierom”. Osoba chora może korzystać z pewnych przywilejów, co również okazuje się dla niektórych pokusą nie do przezwyciężenia.

Dysymulacja to druga strona tej samej monety: osoba naprawdę chora udaje, że chorą nie jest. Pacjenci psychiatryczni uciekają się do udawania zdrowych, by np. opuścić szpital. Udana dysymulacja i przedwczesny wypis mogą jednak zakończyć się tragicznie, w skrajnym przypadku nawet zabójstwem lub samobójstwem popełnionym przez pacjenta.

Dysymulować mogą także pacjenci, którzy obawiają się negatywnych konsekwencji w miejscu pracy (ze zwolnieniem włącznie) lub naznaczenia społecznego. Udawaniem podobnym do symulacji i dysymulacji jest udawanie stanu zdrowia gorszego lub lepszego niż w rzeczywistości. Motywy takiego postępowania są podobne, np. utrzymanie przywilejów i korzyści płynących z roli chorego albo utrzymanie wizerunku osoby silnej, zdrowej i wolnej od przyziemnych problemów.

Czytaj też: Kłamstwo, czyli ochrona samego siebie

Słoń w pokoju

Mijanie się z prawdą nie jest domeną wyłącznie pacjentów. Całe rodziny funkcjonują dzięki podtrzymywaniu wspólnym wysiłkiem fikcji, że wszystko jest w porządku mimo istniejącego i oczywistego dla wszystkich członków rodziny problemu.

Rodziny, w których istnieje problem alkoholowy, problem znęcania się nad członkami rodziny, problem narkomanii oraz rodziny, w których występuje problem choroby psychicznej zachowują się niekiedy tak, jakby w pokoju znajdował się słoń, ale wszyscy udają, że o nim nie wiedzą, że go nie widzą, że go nie słyszą i absolutnie o nim nie mówią. Ani między sobą, ani z „obcymi”. Z lekarzami w szczególności.

Rodziny potrafią przez pokolenia trwać w wyparciu, jednocześnie przekazując patologiczne wzorce zachowania dzieciom, które je powielają - i tak patologiczne błędne koło obraca się w nieskończoność, bazując na omijaniu problemu i braku adekwatnej reakcji. Udawanie, że problem nie istnieje, jest łatwiejsze niż zburzenie całego rodzinnego systemu i rutyny, by zdać się na łaskę i niełaskę nowych, nieznanych okoliczności. Nieznane przeraża, znany diabeł jest… znany.

Kłody pod nogi

Symulacja, dysymulacja, agrawacja, negacja – utrudniają diagnozowanie i leczenie zaburzeń psychicznych. W sytuacji niedoboru specjalistów i niedoboru środków, lekarz może poświęcić pacjentowi tak mało czasu, że wzrasta ryzyko pomyłki. Leczenie pacjentów, którzy nie potrzebują leczenia, odbiera i tak skromne środki służby zdrowia tym, którzy naprawdę potrzebują pomocy.

Skuteczna dysymulacja może prowadzić do rozpoznania zaburzenia tak późno, że leczenie staje się trudne i długotrwałe. W ostatecznym rozrachunku, negatywne konsekwencje uderzają w samych chorych, którzy nie otrzymują optymalnej pomocy.

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!

Redakcja poleca

REKLAMA