Samobójstwo, którego nie było...

Tempo rozwoju zamiaru samobójczego to kwestia indywidualna / fot. Fotolia
Często i chętnie pisze się o przyczynach samobójstw, o depresji, o wyniku traumatycznych przeżyć, o zaburzeniach psychicznych i podjętych przez samobójców decyzjach, podczas gdy stosunkowo mało miejsca poświęca się przyczynom, które odwiodły niedoszłych samobójców od ich zamiarów.
/ 06.05.2011 12:36
Tempo rozwoju zamiaru samobójczego to kwestia indywidualna / fot. Fotolia

Myśl, zamiar, działanie

Zazwyczaj zanim dojdzie do działania – zamachu samobójczego czyli tzw. próby samobójczej – potencjalny samobójca przebywa kilka etapów: często najpierw odkrywa istnienie samobójstwa jako takiego. Człowiek zna znaczenie tego słowa, ale w pewnym momencie, na przykład na przysłowiowym zakręcie życiowym, dociera do niego istnienie takiego zjawiska jak samobójstwo z pewnym bagażem znaczenia i konsekwencji, samobójstwo przyciąga uwagę.

Stopniowo pojawiają się myśli o samobójstwie, zrazu sporadycznie, stopniowo coraz częściej, aż zostaje ono włączone do katalogu możliwości. Początkowo jest to możliwość odległa, drastyczna, nieco „na wyrost”. Jednak z upływem czasu wzdraganie się na myśl o niej ustaje, a samobójstwo staje się rozwiązaniem prawdopodobnym, całkiem logicznym sposobem poradzenia sobie z problemem.

Choć dla osób zdrowych jest to niezrozumiałe dla potencjalnego samobójcy z czasem myśl o samobójstwie wysuwa się na początek listy rozwiązań. Kiedy już znajdzie się na szczycie hierarchii, człowiek wchodzi w etap coraz dokładniejszego wyobrażania sobie, jak to rozwiązanie zmieni wszystko i argumentowania za tym właśnie działaniem. Wreszcie, samobójstwo urasta do rangi jedynego godnego uwagi rozwiązania. Rozwiązania ostatecznego i ze wszech miar pożądanego, a jego wyobrażenie jest tak dokładne, że staje się planem, a w końcu – działaniem.

Działanie, czyli próba odebrania sobie życia, nie zawsze kończy się śmiercią – może zostać udaremniona przez cudze działanie lub przypadek, może zostać zarzucona przez samego zainteresowanego. Jeśli tak się nie dzieje, jest zakończeniem życia samobójcy, które odbija się echem w jego społecznym otoczeniu.

Tempo rozwoju zamiaru samobójczego to kwestia indywidualna. Niektórzy suicydenci latami ograniczają się do myśli, inni odbywają całą długa drogę w ułamku sekundy, w błyskawicznym impulsie, który natychmiast zmienia olśnienie myślą o samobójstwie w autoegzekucję.

Rozwój zamiaru odebrania sobie życia ma równie zróżnicowaną dynamikę: nie można przewidzieć, czy po latach myślenia o samobójstwie nie nastąpi w ułamku sekundy przeskok do realizacji albo wręcz odwrotnie, czy osoba, która już wszystko zaplanowała, nie będzie wahać się miesiącami u progu ostatecznego działania.

Ważne jest to, że dopóki nie nastąpi śmierć, możliwa jest zmiana. Na każdym etapie człowiek może na nowo podjąć decyzję i wybrać życie.

Czy refleksja czasami nie przychodzi zbyt późno, gdy życie staje się cenne na ułamek sekundy przed śmiercią – możemy się jedynie domyślać, gdyż żaden z samobójców, którzy ponieśli śmierć, nie wrócił, by nam o tym opowiedzieć. Jednak ci, którzy zmienili zdanie wcześniej, mogą i opowiadają o tym, co ich powstrzymało.

Odstąpienie

Podobnie jak rozwój zamiaru samobójczego, odstąpienie od niego to bardzo indywidualna, osobista wręcz kwestia. Zdarza się na każdym etapie.

Niektórzy ludzie odrzucają myśli o samobójstwie od razu, ledwie się pojawią. Kierują się różnymi motywami: religią, światopoglądem, strachem, nadzieją, troską o reakcję bliskich, osieroceniem psa czy kota. Jakikolwiek jest to powód - pozwala żyć! Definiuje wartość życia poprzez odniesienie do czegoś wewnątrz lub na zewnątrz człowieka.

Są tacy, którzy w wyobrażeniach dostrzegają więcej niż tylko plusy: poza tym, że zrozpaczeni żałobnicy są dowodem na przywiązanie i uczucia, jakie mieli do samobójcy, jawią się jako jednostki ludzkie pogrążone w niezasłużonym cierpieniu. Kiedy indziej, wyobrażenia kreują czarne obrazy zdanych na pastwę losu dzieci albo cieszących się ze śmierci wrogów. Żyć można przecież nie tylko dla kogoś, ale i wbrew, i na złość komuś.

Plany samobójcze mogą być zbyt trudne, mogą powodować uwikłanie osób, których nie należy krzywdzić i to staje się hamulcem dalszych działań. Może tylko tymczasowo, do następnego życiowego zakrętu, a może właśnie ta zwłoka wystarcza, by na nowo zdecydować się żyć, by dostrzec lub odzyskać utracony sens i trwać przy nim do naturalnego końca.

Niekiedy, w trakcie działania, okazuje się, że z tej ostatecznej perspektywy wszystkie problemy są tak małe i absurdalne, tak w ogólnym rozrachunku życia nic nieznaczące, że samobójca odkrywa, iż zmyliła go wypaczona perspektywa, że życie nie jest takie złe, tylko zbyt dużą wagę przykładał do jego negatywnych elementów. Ludzie, którzy przewartościowali swoje życie w obliczu ostateczności, tak samobójcy jak osoby śmiertelnie chore, którym darowany został dodatkowy czas na tym świecie, często zachowują zdobyte doświadczenie, nową perspektywę i wspominają, że wówczas, w tamtym właśnie momencie, narodzili się na nowo.

Zobacz też: Mity na temat samobójstwa

Powody rezygnacji

Nie sposób wyliczyć powody, dla których samobójcy rezygnują z samobójstwa. O wielu z nich nie mamy pojęcia, bo nawet nie wiemy, że drugi człowiek myślał, planował lub nawet próbował dokonać tego czynu. Nie każdy przyzna się do tego, nie każdy podzieli się powodem. Może przeszkadza zawstydzenie, może to zbyt osobiste. Może wydać się śmieszne.

Czasami o przeżyciu decyduje czysty przypadek, spóźnienie lub nadmierny pośpiech. Znajomy, który zadzwonił zapytać „Jak się czujesz?” właśnie wtedy, kiedy samobójca uznał, że wszyscy o nim zapomnieli. Kartka na lodówce od bliskiej osoby, którą podejrzewał o rutynę i spadek temperatury uczuć. Zwierzę, które zaczęło domagać się wyprowadzenia na spacer lub pieszczot i nieoczekiwanie przedarło się przez czarną zasłonę zwątpienia, przechyliło szalę na korzyść życia.

Czasami to telemarketer wybija samobójcę z rytmu, z zaplanowanego, kluczowego w jego osobistej wizji rytuału, nagłą ofertą dodatkowych minut czy kredytem i po tej krótkiej rozmowie, po nieodebranym nawet połączeniu, okazuje się, że nastrój chwili prysnął, że moment minął, że cała energia potrzebna do przeprowadzenia samobójstwa rozproszyła się i działanie nie może zostać ukończone. Trzeba wrócić do swojego życia, może niezbyt chętnie, ale odłożyć realizację, a tym samym dać życiu jeszcze jedną szansę.

Szansa

Oczywiście, najlepiej byłoby przytoczyć metodę, która zadziała raz i na zawsze, jednak nie ma panaceum w przypadku profilaktyki samobójstw. Nie ma żadnej gwarancji, że motyw odstąpienia od zamiaru skuteczny w jednym przypadku, sprawdzi się w innym, nawet łudząco podobnym. Nie ma gwarancji, że aktualne odstąpienie jest równoznaczne z wygaśnięciem ryzyka. Każde odstąpienie od samobójstwa jest wygraną bitwą.

Każda chwila może odwrócić życiowy bilans, każdy dzień może być właśnie tym, w którym chory odczuje skuteczność nowej terapii, gdy objawy depresji zaczną być mniej dokuczliwe, gdy człowiek po traumie przekroczy punkt największego cierpienia i rozpocznie stopniowy powrót do zdrowia. Każda zyskana chwila to szansa na poprawę.

Polecamy: Zapowiedź samobójstwa - kiedy interweniować?

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!

Redakcja poleca

REKLAMA