fot. Fotolia
Gdy za bardzo skupiasz się na innych
Bycie dobrym dla innych jest bardzo ważne, ale jeśli dajesz innym ludziom zbyt wiele – mężowi, przyjaciółkom, rodzicom, dzieciom, współpracownikom – może się okazać, że przy tym bardzo krzywdzisz samą siebie!
Marta ma bardzo dużo obowiązków: pracuje w dużej firmie na odpowiedzialnym stanowisku, samotnie wychowuje dwójkę dzieci, dba o dom. Poza tym: pomaga mamie w opiece nad schorowaną babcią, wspiera byłego męża, który aktualnie przechodzi kryzys, a do tego organizuje dla swoich przyjaciółek spotkanie – to ich tradycja, co weekend Marta zaprasza je do siebie i przygotowuje różne smakołyki. Dodatkowo teraz w pracy jest trudny okres, bo w jej zespole ubyło pracowników, więc ona zmuszona jest pracować „za dwoje”. Podsumowując to wszystko mówi: „oczywiście, że jestem czasem zmęczona, ale przecież nie mogę z tych rzeczy zrezygnować”.
Przekonanie, że trzeba zadowolić wszystkich wokół, sprawia, że potrzeby innych ludzi są na pierwszym planie. Niekiedy tak bardzo skupiamy się na innych, że zaniedbujemy siebie. Wielu osobom nawet nie przychodzi na myśl, że się nadmiernie poświęcają – przecież robią wiele dobrych rzeczy, sprawiają, że innym żyje się lżej i lepiej. I nie ma nic w tym złego.
Jednak kiedy jesteśmy nadmiernie skupieni tylko na dawaniu innym, to jednocześnie „nie pozwalamy”, aby nas samych obdarzono tym samym: opieką, pomocą, wsparciem. W każdej relacji – z partnerem, rodzicem, przyjaciółką – ważna jest równowaga. Każdy daje, ale też bierze coś dla siebie. Oczywiście, zależy to od naszych osobistych zasobów, umiejętności i możliwości w danym czasie, jednak ogólny „rozrachunek” powinien być mniej więcej wyrównany.
Czy za bardzo się poświęcasz?
Zastanów się, czy poniższe zdania dobrze Cię opisują. Jeśli tak, być może samopoświęcanie się dotyczy również Ciebie:
- Nie umiem odmówić, jeżeli ktoś czegoś ode mnie potrzebuje. A jeśli już muszę odmówić, czuję się winna.
- Daję innym ludziom znacznie więcej (np. troski, uwagi, zaangażowania) w porównaniu do tego, ile od nich otrzymuję.
- Nieważne jak bardzo jestem zajęta, zawsze znajdę czas dla innych.
- Bardzo troszczę się o swoich bliskich, ale trudno mi zrobić coś dla samej siebie.
- Moje potrzeby są minimalne, a proszenie o cokolwiek innych nie wchodzi w grę.
- Bez względu na to, jak dużo daję innym – nigdy nie jest to wystarczająco dużo.
- Robienie różnych rzeczy dla bliskich ludzi zajmuje mi tyle czasu, że prawie nie mam go już dla siebie.
- Rzadko mówię o sobie i swoich problemach. Czuję się niekomfortowo, gdy uwaga innych jest skupiona na mnie.
Zobacz też: 6 sposobów na to, jak się skutecznie motywować!
Jak przełamać ten wzorzec i opuścić schemat samopoświęcania się?
- Zastanów się, czy są takie rzeczy/aktywności, na które masz ochotę, ale ich dla siebie nie robisz? Być może chodzi o jakąś formę spędzania czasu? Może jest to po prostu odpoczynek? Czytanie, oglądanie filmów? Rozmowa o twoich problemach i troskach? Może porzuciłaś swoje hobby, bo nie starczało ci na nie czasu? A może są inne rzeczy, które tracisz, kiedy się poświęcasz? Wypisz je wszystkie na kartce.
- Zastanów się nad tym, co takiego się dzieje, że tak dużo dajesz, a tak niewiele bierzesz od innych. Może branie jest dla ciebie trudne, a łatwiej ci dawać? Czy jak dostajesz od kogoś wsparcie, uwagę czy troskę, to czujesz się z tym niekomfortowo? Czy zawsze tak było? Pomyśl o swoim dzieciństwie. Czy jest szansa, że ten wzorzec funkcjonowania w relacji znasz z doświadczeń, które miały miejsce wtedy? Zazwyczaj za wykształceniem się schematu samopoświęcenia stoją doświadczenia, kiedy dziecko bierze na siebie odpowiedzialność za dobre samopoczucie innych – fizyczne lub psychiczne. Może się tak stać, jeśli np. rodzic był przewlekle chory (lub w jakiś inny sposób osłabiony życiowo) i potrzebował pomocy. Jeżeli masz takie lub podobne doświadczenia za sobą, to jako osoba dorosła wierzysz w to samo – że twoją rolą jest troszczyć się o innych. Niestety, robiąc to, bardzo zaniedbujesz samą siebie.
- Pomyśl o konkretnej relacji w twoim aktualnym życiu i spróbuj na jej przykładzie dokonać bilansu brania i dawania. (Marta przyjrzała się relacji z przyjaciółką. To co jej dawała było niekończącą się listą: słuchanie o jej problemach, pożyczanie pieniędzy, opiekowanie się dziećmi, towarzyszenie jej w zakupach…. A w zamian: docenia moje rady.) Być może sporządzenie takiego podsumowania wydaje ci się nieco sztuczne (albo niestosowne), ale celem tego ćwiczenia jest spojrzenie na sytuację z dystansu i przygotowanie się do osiągnięcia większej równowagi.
- Uczciwie odpowiedz sobie na pytanie: czy proszę innych o pomoc (uwagę, wsparcie, spełnienie moich potrzeb)? Czy w ogóle umiem to robić? Zastanów się, co cię powstrzymuje, aby innych o coś prosić. Wstyd? Strach? A może po prostu nigdy tego nie robiłaś i teraz nie wiesz, jak się za to zabrać? Poobserwuj, jak inni to robią i spróbuj – nawet nieco wbrew sobie – przełamać ten schemat. Popróbuj i zobacz, jak się z tym czujesz. I przekonuj się, że mówienie o swoich potrzebach jest dobre.
- Kolejne pytanie do samej siebie: czy potrafię odmówić, jeśli nie mam ochoty spełniać cudzych próśb? Czy potrafię być asertywna? Czy może godzę się na wszystko, a potem złoszczę się na siebie i na osobę, której nie umiałam powiedzieć „nie”? Jeśli odmawianie, stawianie granic przychodzi ci z trudem, spisz te sytuacje, w którym chciałabyś to robić. (Marta miedzy innymi napisała: odmawiać przyjaciółce wyjścia na zakupy, kiedy mam obowiązki; powiedzieć mamie, że nie przyjadę, jeśli jestem zmęczona po pracy; powiedzieć eks-mężowi, że mogę poświęcić na rozmowę z nim 20-30 minut.) Spróbuj wdrażać w życie wypisane punkty – po kolei i powoli, ale konsekwentnie. Masz prawo odmawiać, mówić „nie” i stawiać granice. Nie chodzi o to, aby ranić innych, ale o to, żeby dbać o siebie i swoje potrzeby.
- Spójrz na listę aktywności, których nie robisz, a na które masz ochotę (punkt 1). Zacznij je wprowadzać do swojej codzienności – zaplanuj czas tylko dla siebie i rób to, na co tylko ty masz ochotę. Na początku może nie być to łatwe, możesz czuć się nieswojo, ale bądź cierpliwa – dbania o siebie i własne potrzeby można się nauczyć.
- Pamiętaj, że na zmianę potrzeba czasu. Nie denerwuj się na siebie, lecz pomóż sobie w tej zmianie, tak jak pomagasz innym. Jeśli jednak samodzielne wprowadzenie takiej zmiany okaże się trudne, wtedy zastanów się nad psychoterapią. Terapeuta będzie twoim sprzymierzeńcem i towarzyszem – pomoże ci zrozumieć różne emocje i myśli, pokaże inną perspektywę, a tym samym pomoże dokonać realnej zmiany.
Zobacz też: Jak zwalczyć jesienną chandrę?
Autor: Dorota Nowocin, psycholog – psychoterapeuta z Centrum probalans w Warszawie.
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!