Można powiedzieć, że, jak wiele innych rzeczy, „nowożytne” szybkie czytanie miało swój początek w wojsku. Otóż w czasie II wojny światowej odkryto, że piloci samolotów wojskowych nie zawsze są w stanie rozpoznać widziane z daleka samoloty. Biorąc pod uwagę, że branie w warunkach wojennych samolotu wroga za swój raczej nie jest wskazane, powstał przyrząd zwany tachistoskopem, który wyświetlał przez krótki czas na ekranie obrazy — w różnych odstępach czasu.
Treningi pilotów rozpoczęto od pokazywania im dość dużych zdjęć sojuszniczych i wrogich maszyn oraz długiego czasu naświetlania. Stopniowo skracano ten czas, przy okazji zmniejszając pokazywane obiekty.
Polecamy: Jak ważna jest dla dziecka empatia?
Odkryto, iż dzięki ćwiczeniom osoby te były zdolne odróżnić bardzo niewielkie samoloty, gdy czas ich wyświetlania na ekranie wynosił zaledwie 0,002 sekundy!
Stąd był już tylko krok do wyciągnięcia wniosku, że skoro oczy potrafią postrzegać obraz z tak wielką prędkością, również szybkość czytania będzie mogła być zwiększona. I rzeczywiście prędkość ta została zwiększona, ale do ok. 400 słów na minutę (SNM).
Historyczne początki nauki szybkiego czytania
Jest to prędkość znaczna, choć oczywiście dość mała w porównaniu z wynikami osiąganymi za pomocą regularnych kursów. Kursy takie zostały zapoczątkowane w latach sześćdziesiątych XX wieku przez Amerykankę Evelyn Wood. Zainspirował ją do tego bynajmniej nie problem „wojskowy”, lecz fenomen jej profesora Lowella Leesa z Uniwersytetu Utah. Wood wręczyła mu kiedyś swoją pracę semestralną w nadziei, że za jakiś czas — po przeczytaniu — zostanie jej ona zwrócona. Ten czas wyniósł… ok. 10 minut.
Z obliczeń, jakie wykonała, wyszło jej, że profesor przeczytał pracę z prędkością ponad 2500 SNM! Zainspirowana tym zdarzeniem Wood rozpoczęła badania nad zjawiskiem „szybkiego czytania” i wkrótce stworzyła Instytut Dynamicznego Czytania.
Początkowo w metodach stosowanych przez różne ośrodki do nauki szybkiego czytania wykorzystywano przede wszystkim urządzenia techniczne, z czasem zaczęto uczyć w naturalnych warunkach, akcentując zdolność rozumienia czytanego tekstu.
Polecamy: Skąd wziął się biseksualizm?
Po co nam umiejętność szybkiego czytania?
Tyle historii. Ale czy dzisiaj jest nam potrzebne szybkie czytanie? Czy dzisiaj potrzebujemy szybko zdobywać wiedzę?
Czasami chcemy i musimy dużo czytać! Pewnego dnia w oczekiwaniu na przyjazd pociągu wszedłem do dworcowego kiosku, aby kupić sobie coś do czytania na drogę. Po chwili rozmowy ze sprzedawcą zaczęliśmy liczyć tytuły prasowe znajdujące się aktualnie w sprzedaży. Doszliśmy do liczby 115 i sprzedawca stwierdził: To jeszcze nie wszystko — jutro przychodzą kolejne. Na dzień 30 września 2009 roku w księgarni internetowej Helion.pl znajdowało się niemal 3500 tytułów, w księgarni Merlin.pl — ponad 97 000 książek różnych wydawców. W ten sam dzień w księgarni Empik.com w dziale książki można było znaleźć około 100 000 produktów! Mamy co czytać...
Fragment pochodzi z książki „Rzuć na to okiem. Rewelacyjne sposoby na szybkie czytanie” autorstwa Pawła Rudzkiego (Wydawnictwo Helion, 2009). Publikacja za zgodą wydawcy.
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!