Natalia rozwiodła się 3 lata temu. I choć przed rozstaniem była kurą domową (zdaniem męża) i nic nie robiła, bo tylko wychowywała dzieci (jak twierdziła teściowa), dość szybko i bez trudu odnalazła się w nowej rzeczywistości. Dzieciom wybrała dobre przedszkole, sobie pracę, a wolny czas spędza z przyjaciółmi.
– Wszystko jest w miarę dobrze dopóki nie przychodzi 14 luty i to cholerne Święto Zakochanych - mówi Natalia. – Wychodzę na ulice, a tam serdecznie czerwono. A ja od razu mam serdecznie dość mojej samotności. Chce mi się wtedy kopać i gryźć, zwłaszcza te uśmiechnięte i przytulone pary, które mijam. Podczas pierwszych samotnych Walentynek dałam się zaskoczyć. Byłam kompletnie nieprzygotowana na ten wysyp czułości, w rezultacie spędziłam wieczór rycząc w poduszkę i objadając się. Rok później Święto Zakochanych zaplanowałam znacznie wcześniej. Wysłałam maile do koleżanek singielek, dzieci podrzuciłam mamie i... było super do momentu, w którym nie umiałyśmy wyjąć upartego korka z butelki wina.
Właśnie wtedy chyba każda z nas poczuła, że nie wystarcza jej już towarzystwo innych kobiet.
Kolejne Święto Zakochanych tuż tuż, a ja myślę coraz częściej, że tak bardzo bym chciała znowu znaleźć Walentynkę na nocnej szafce (albo Walentego w łóżku).
Znów jestem singlem
Pierwsza reakcja po rozstaniu, zwłaszcza trudnym, to często ulga. Nareszcie. Jestem wolna. I nic nie muszę. Nie muszę wsłuchiwać się w potrzeby męża, uzgadniać z nim każdego drobiazgu. Mogę zamówić dla siebie i dzieci wielką pizzę i nie usłyszę, że przecież za połowę tej ceny upiekłabym taką samą w domu. Mogę kupić sobie ładną bieliznę bez obaw, że zostanę posądzona o szukanie kogoś na boku. Potem jednak pojawia się lęk: czy dam radę sama.
Czy podołam pracy i wychowaniu dzieci. Czy one nie znienawidzą mnie za to, że rozwiodłam się z ich tatą. A może nazwą egoistką. Czy wystarczy pieniędzy, czasu, miłości za dwoje. Tęsknota za mężczyzną zjawia się w trzecim etapie, kiedy „wszystko jest niby w porządku”. Tylko czegoś brak, coś uwiera jak źdźbło trawy pod koszulką, jeszcze nienazwane. Ale boli. Dusza płacze. Oczy czasem też (albo wręcz przeciwnie). Bardzo często w takim momencie sięgamy po coś, co przynosi ulgę: jedzenie, słodycze, alkohol, seriale jeden za drugim, długie godziny w Internecie. Wszystko po to, by zagłuszyć to dziwne ssanie w środku i uczucie pustki.
To nie koniec tylko początek
Wiele kobiet, zwłaszcza te, które pozostawały w silnym wręcz symbiotycznym związku, po rozstaniu uznaje swoje życie za skończone. Jeśli mają dzieci skupiają się na spełnianiu ich potrzeb. A własne? Często się zdarza, że ich nie znają. Z różnych powodów. Bo dostęp do nich został zablokowany już w dzieciństwie, najczęściej przez nadopiekuńczą matkę, która nie dawała możliwości podejmowania samodzielnych decyzji albo każdą krytykowała. W efekcie dziecko zaczęło się kryć ze swoimi potrzebami i to tak dokładnie , że teraz samo, już jako osoba dorosła, nie może do nich dotrzeć. Dostęp do własnych potrzeb mogło też utrudnić zbyt rygorystyczne wychowanie, swoisty trening w rodzinie albo w szkole.
Rezultat? Dorosły działa trochę jak komputer, do którego pamięci wrzucono program: tak się zachowuje grzeczna dziewczynka. I na pewno w tym programie nie ma funkcji: sprawianie sobie przyjemności. Utrudnione dotarcie do wiedzy o sobie samej mają też osoby z traumatyczną przeszłością, zamrożonymi uczuciami, a w związku z tym i potrzebami. Paradoksalnie, rozstanie z mężczyzną może się nam w tym względzie bardzo przysłużyć. To tak naprawdę idealny moment na to, by wreszcie zacząć słuchać siebie.
A to z kolei może sprawić, że wiedząc czego chcemy od życia, co lubimy, jakie są nasze potrzeby i oczekiwania w stosunku do facetów, spotkamy wreszcie takiego, który będzie dla nas prawdziwym partnerem. Dlatego właśnie spędzane samotnie Święto Zakochanym to dobra okazja do refleksji i zastanowienia się nad tym, czego potrzebujemy, jak możemy lepiej zadbać o siebie i kogo naprawdę szukamy. W kolejnych rozdziałach podpowiemy, jak dotrzeć do takiej bezcennej wiedzy.
Poznaj siebie
W filmie „Uciekająca panna młoda” Julia Roberts po rozstaniu z kolejnym narzeczonym, przygotowuje sobie na śniadanie jajka pod wieloma postaciami: jajecznicę, omlet, na słodko
i na słono, gotowane na miękko, na twardo, w koszulkach, po benedyktyńsku itd. I każdego dania powoli próbuje, zastanawiając się: smakuje czy też nie? Mnie, a nie mojemu partnerowi, mężowi, ojcu. Zachęcamy i ciebie do tego, byś poszukiwanie kolejnego partnera zaczęła od …sprawdzenia, jakie jajka (filmy, wakacje, książki, meble, ubrania, piosenki) lubisz najbardziej. Warto bowiem mieć świadomość swoich upodobań, potrzeb, a nawet granic, chociażby po to, żeby ich nie pomylić, na przykład z upodobaniami partnera.
Pokochaj siebie
Zanim będziesz gotowa, by stworzyć dojrzały i zdrowy związek, spróbuj też nauczyć się innej miłości. Nie do mężczyzny, nie do dziecka, ale do siebie. Wyobraź sobie, że tego dnia przyjeżdża twoja najlepsza przyjaciółka. Ostatnio widziałyście się chyba na waszym ślubie, a może tuż po urodzeniu dzieci. Wasz kontakt się najpierw rozluźnił, a potem urwał. Wiedziałaś, że ona gdzieś tam jest, i nawet co jakiś czas, zwłaszcza, gdy było ci bardzo smutno i źle w twoim związku, myślałaś o niej. Ale mąż za nią nigdy nie przepadał, a potem dzieci, tyle roboty przy takich maluchach. A teraz znów się spotkacie. I to w Walentynki!
Jak ją ugościć, przyjąć, by ten wieczór okazał się niezapomniany? Kąpiel w pianie? Nocny maraton filmowy z colą i orzeszkami w czekoladzie albo miodzie? Całodniowa wizyta w SPA? Szalony kulig z grupą znajomych? Pomyśl, czego naprawdę potrzeba ci do szczęścia. Bo ta zapomniana przyjaciółka z dawnych lat, to właśnie ty. Powróć do tego, o czym marzyłaś, co lubiłaś robić, jakie miałaś plany i niezrealizowane postanowienia. Może odszukaj swój pamiętnik z czasów, kiedy nie miałaś jeszcze tylu lat i obowiązków co teraz. Zacznij planować swoje nowe życie. Kiedy ludzie zostają sami myślą często, że już nic ich nie czeka, bo nie widzą innej perspektywy, a ta, która minęła, wydaje im się jedyna możliwa.
A to może być tylko kwestia zrobienie kolejnego kroku i zmiana... perspektywy. Bardzo prawdopodobne, że za zakrętem czeka niespodzianka, i całkiem możliwe, że czerwonego koloru. Na Walentynki za rok będzie jak znalazł. A teraz najważniejsze, żebyś wiedziała czego ty chcesz.
Zacznij na nowo!
Jeśli znalazłaś się już na etapie poszukiwania swojego mężczyzny, podpowiemy ci, co powinnaś wiedzieć, zanim zdecydujesz się na nowy związek? To trzeci doskonały temat do walentynkowych przemyśleń. Przypomnij sobie, czym uwiódł cię twój były mąż lub poprzedni partner? Może był hojny, a w twoim domu się „nie przelewało”. Może miał duszę artysty, podczas gdy ty musiałaś być zawsze dobrze zorganizowana? A może był twoim pierwszym seksualnym partnerem? To ważne pytania, bo za nimi kryją się odpowiedzi, które mogą cię zaprowadzić do twoich... słabości. A ich znajomość i świadomość uchroni cię przed ponownym rozstaniem.
Wtedy, być może, uzmysłowisz sobie, że owszem był hojny, ale tylko wtedy, jeśli byłaś posłuszna, a wszelka niesubordynacja kończyła się zamknięciem portfela. A może stanie się dla ciebie jasne, że wprawdzie przy artyście nigdy ci się nie nudziło, ale też nie było szans na jakąkolwiek stabilizację finansową, co stało się istotne, gdy pojawiły się dzieci. Albo, że rzeczywiście wprowadził cię w arkana seksu, ale potem uznał, że na tym jego rola się skończyła i teraz to ty masz spełniać jego zachcianki. W związkach mamy skłonność do kompensowania swoich braków tym, co posiada (albo wydaje nam się, że posiada) partner.
Jeśli na przykład wcześniej uważałaś się za osobę słabą, prawdopodobnie szukałaś męskiej siły, przy okazji ignorując fakt, że towarzyszył temu egoizm, autorytarność, despotyzm, a właśnie te jego cechy dostałaś potem w pakiecie z tą siłą.
Zastanów się, też kiedy w waszym związku zaczęło się psuć. Czy kiedy wzięliście kredyt, a on zamienił się w pracoholika? Czy po urodzeniu dzieci, kiedy nie skupiałaś już całej swojej uwagi na nim? Czy kiedy wróciłas do pracy i oczekiwałaś, że podzielicie sie obowiazkami? A może wtedy, gdy wieczorna lampka wina zamieniła się w nocną butelkę? I jak się w tej sytuacji czułaś i zachowywałaś? Czego oczekiwałaś od partnera i czego wówczas nie dostałaś? To równie ważne kwestie, bo pokazują jak radzisz sobie w trudnej sytuacji i jakiego wsparcia wtedy oczekujesz? Ustal, z czego zrezygnowałaś w poprzednim związku.
On lubił góry, więc wszystkie wakacje spędzaliście na górskich szlakach nie zważając na to, że ty kochasz morze? On całe weekendy siedział na kanapie, a ty czekałaś na sobotę, by pójść do kina? A może przed ślubem miałaś duże grono znajomych, które skurczylo się po kolejnej odmowie (on mówił: po co chodzić do obcych ludzi, skoro można w tym czasie odwiedzić moją mamę). Zrobienie takiej listy „braków” to w rzeczywistości ustalenie, czego potrzebujesz. Przypomnij sobie także jak się poznaliście i odpowiedz na pytanie: czy wybrałaś, czy pozwoliłaś się wybrać?
To ma znaczenie? Ogromne. Bo może się okazać, że tak bardzo chciałaś zostać wybrana i tak bardzo byłaś szczęśliwa, kiedy to się stało, że nie zastanowiłaś się nawet, czy to jest też twój wybór? Czy zwróciłabyś na niego uwagę, gdyby on wcześniej nie zauważył na ciebie? Czy walczyłabyś o niego, gdyby był z inną albo cię ignorował? Czy za waszym „razem” nie kryło się twoje: boję być sama?
Wiemy, że takie pytanie nie są łatwe, przywodzą na myśl wspomnienia, przed którymi być może wolałabyś już uciec. Jednak zachęcamy do takiej refleksji, bo zmierzenie się z tym, czego oczekujesz, da ci szansę na spotkanie człowieka, z którym będzie ci w życiu po prostu po drodze. Życzymy powodzenia!
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!