Czekałam na windę razem z kilkoma kobietami. „Czemu jesteś smutna, coś się stało?” – zapytała mnie koleżanka. „Pokłóciłam się... nie wiem, co robić” – ze wszystkich sił starałam się powstrzymać łzy. Nie znałam reszty otaczających mnie osób, ale nagle poczułam ich przyjazną energię. Każda z nich próbowała mnie pocieszyć na swój sposób. Dowiedziałam się, jak one rozwiązują konflikty w rodzinie, że powinnam popłakać, bo wypłuczę w ten sposób toksyny z organizmu, dostałam nawet kawałek czekolady. Rozumiały mnie w pół słowa, odpowiadały na pytania, jakich nie zdążyłam zadać. Każda z nas wysiadła z windy na swoim piętrze.
A ja poczułam się silniejsza i mądrzejsza. W ciągu tych kilku minut przebywania razem powstała między nami więź, jaka może połączyć tylko kobiety. Pozazdrościłam naszym prababciom, że spotykały się wieczorami w jednej chacie i darły wspólnie pierze, robiły kołdry, piekły chleby i ciasta. Ileż mądrości kobiecej wówczas sobie przekazywały, ileż wsparcia mogły udzielać. Każda z nich wnosiła do grupy odmienną wartość: jedna młodość i entuzjazm, inna doświadczenie, jeszcze inna poczucie humoru. Wspólnie odkrywały, czym jest kobiecość: dawały sobie rady, jak się ubrać, jak dogadać się z mężem, jak wychowywać dzieci.
Przypuszczam, że czerpały z tych spotkań ogromną siłę wynikającą z poczucia przynależności do niezwykłej grupy. We współczesnej kulturze jesteśmy samotne. Nie mamy czasu na wspólne „darcie pierza”. Cierpimy na depresję, ale przed innymi udajemy, że wszystko jest w porządku. Tak naprawdę nie radzimy sobie ze sobą. Z tej ogromnej tęsknoty za powrotem do wspólnoty, do korzeni kobiecości coraz częściej powstają grupy wsparcia czy grupowe warsztaty psychologiczne dla pań. Jedną z najbardziej znanych inicjatyw jest „Dojrzewalnia Róż”, czyli Ośrodek Rozwoju Osobistego Kobiet. Powstała 8 lat temu i od tego czasu stała się miejscem, gdzie kobiety przychodzą, rozmawiają, wspierają się wzajemnie. Spotkałam się z trenerką, która prowadzi zajęcia w „Dojrzewalni Róż” i organizatorką Festiwalu dla kobiet PROGRESSteron. Zastanawiałyśmy się, czego my, kobiety, tak naprawdę potrzebujemy, żeby rozwijać się i cieszyć kobiecością.
Jestem kobieca
O jednej kobiecie mówisz „jest taka kobieca”, o innej: „nie ma za grosz kobiecości”. Ale co to tak naprawdę znaczy: „być kobiecą”? Czy kobieta powinna mieć szerokie biodra i długie włosy, czy przeciwnie, ma być smukła i obcięta na jeża? Łagodna czy bezwzględna? Krucha czy silna?
– Nie ma jednej definicji kobiecości – twierdzą moje rozmówczynie – nie da się jej zmierzyć ani określić jej parametrów. Na naszych warsztatach staramy się uzmysłowić uczestniczkom, że kobiecość jest wielowymiarowa. Każda z nich jest kobieca niezależnie od tego, jak postrzegają ją inni. Nie to zresztą jest najważniejsze. Odpowiedz sobie na pytanie: czy JA czuję się ze sobą dobrze, czy mam wysokie poczucie własnej wartości. Jeśli tak, to wszystko jest w porządku, jeśli nie: warto się zastanowić, dlaczego tak się dzieje.
A najlepiej odbyć taką podróż w głąb siebie w przyjaznym gronie.
– Każda z nas inaczej wygląda, ma inny charakter, inaczej się zachowuje, ale każda jest wspaniała, ponieważ jest absolutnie niepowtarzalna. Szkoda tylko, że kobiety tak rzadko to sobie uświadamiają, tak rzadko umieją się cieszyć sobą i swoją kobiecością. Częściej wyszukują w sobie wady i niedociągnięcia. Staramy się podczas naszych spotkań to zmienić. Dzięki temu, że jesteśmy w grupie i mamy szansę obserwować naszą różnorodność, uczymy się odnajdować w tym kobiecym świecie własne miejsce.
Jestem piękna
Stajesz przed lustrem i patrzysz na swoje odbicie z zadowoleniem, czy doszukujesz się wad? Jeśli ciągle zmagasz się ze swoją niedoskonałością i nie jesteś z siebie zadowolona, spotkaj się z innymi kobietami. One czują to samo, zrozumieją cię.
– Wiele kobiet przychodzących na warsztaty przyznaje, że ma problem z akceptacją własnego ciała i swojego wieku. Nic dziwnego! Skoro w naszej kulturze jako ideał lansuje się chudą nastolatkę, to niewiele z nas może się z nim zmierzyć. Oczywiście, uczestniczki naszych spotkań są mądre, wiedzą doskonale, że modelki są piękne, bo pracował nad ich wyglądem cały zespół wizażystów, stylistów, ale na nieświadomym poziomie i tak do tego wizerunku aspirują. Podczas warsztatów staramy się dostać do tego głębokiego poziomu i tam szukać akceptacji dla siebie.
– Z ostatnich badań socjologicznych wynika, że im kobieta starsza, tym bardziej spada jej poczucie wartości i atrakcyjności. Ale kryzys wieku średniego dopada nas wtedy, gdy jesteśmy zwrócone na zewnątrz, do świata i tego, czego on od nas chce. Trzeba odrzucić oczekiwania innych i poszukać wewnątrz siebie prawdziwych wartości. One są naprawdę niezależne od naszych zmarszczek. Warto też spotykać się z innymi kobietami w różnym wieku. Obserwujemy to na warsztatach. Młode dziewczyny otaczają ogromnym szacunkiem starsze koleżanki, które z racji swego doświadczenia potrafią doradzić, udzielić wsparcia. Widzimy wdzięczność tych dziewczyn. Nagle „zmarszczki” mogą okazać się wartościowe i atrakcyjne.
Jestem seksualna
– W ciągu ostatnich lat największą popularnością cieszą się warsztaty dotyczące seksualności. Nie wszystkie polegają na spotkaniach i rozmowach, niektóre uczą np. prawidłowego oddechu. Niestety, kobiety nie oddychają przeponą, nie włączają mięśni brzucha, tylko nabierają powietrze szczytami płuc. Po pierwsze, są niedotlenione, a więc zmęczone i senne, po drugie, blokują w ten sposób ogromną energię, która znajduje się właśnie w ich centrum – w brzuchu. Dlaczego tak się dzieje? Być może dlatego, że od dzieciństwa jesteśmy wychowywane w odcięciu od własnego ciała, od własnej fizyczności.
To, co w brzuchu i poniżej niego, jest ciągle w sferze zakazanej. Dziewczynkom nie wolno się TAM dotykać, odkrywać własnej seksualności, bo... nie wypada. One i tak się dotykają, to naturalne, ale rosną w poczuciu, że robią coś złego. Wstrzymują oddech z obawy przed złapaniem.
– Zapraszam na zajęcia z tańca brzucha. To naprawdę niezwykłe doświadczenie. Nagle blokady kobiet puszczają i zaczyna się wśród nich unosić energia seksualna. Widać, że otwierają się i odczuwają wielką siłę. Nikt nikogo nie ocenia, wszystkie się cieszą kobiecością, jaka emanuje z ich ciał. W jednej z ankiet pięćdziesięcioparoletnia pani przyznała, że na tych zajęciach po raz pierwszy w życiu poczuła, że jest seksowna!
Jestem sobą
Jesteś kobietą, a więc powinnaś mieć męża, dzieci, być opiekuńcza... Tego oczekują rodzina, ksiądz, sąsiadki... Ale czy wiesz, czego tak naprawdę chcesz TY sama?
– Wędrówka do własnych, najgłębszych pragnień bywa bardzo trudna, często trwa latami i może być bolesna. Ale warto. To nie jest egoizm. Kiedy zaczniesz żyć w zgodzie ze sobą, nie tylko ty będziesz szczęśliwsza, ale też twoi najbliżsi i przyjaciele. A jeśli ktoś zacznie cię oceniać, krytykować, nie przejmiesz się. Uznasz, że to jego problem i jego emocje. Ty już wiesz, jaka jesteś i czego oczekujesz od życia. Odkryjesz swoją kobiecość.
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!