Życie z maminsynkiem

para, kłótnia fot. Fotolia
Związek z mężczyzną emocjonalnie uzależnionym od matki to nieustające źródło konfliktów. Co zrobić, by im zapobiec?
/ 24.08.2012 09:31
para, kłótnia fot. Fotolia
Mąż prawie każdą decyzję musi skonsultować z mamą. Nieważne, czy chodzi o kupno swetra, czy zmianę pracy. Najgorsze, że Marek nie pyta matki tylko o sprawy dotyczące jego. Często wspólnie omawiają też nasze domowe plany, np. związane wzięciem kredytu. To nie ja, tylko teściowa zawsze jest u niego na pierwszym miejscu. Mąż potrafi np. odwołać nasze wyjście do kina, bo mama dzwoniła, że czeka na niego z obiadem. Coraz częściej zastanawiam się, dlaczego właściwie on się ze mną ożenił, skoro — jak sam stwierdził — najlepiej troszczy się o niego mamusia. Ostatnio np. usłyszałam, że moje zupy nigdy nie są tak smaczne jak jej. A gdy proszę męża, by zrobił pranie czy zakupy, denerwuje się, bo dla niego to są „babskie” prace („U mnie w domu takie rzeczy mama robiła”). Oczywiście ja tego wszystkiego nie akceptuję, jest mi przykro, więc stale się kłócimy. Jednak Marek nie rozumie moich pretensji. Mówi, że przesadzam i... dalej trzyma się maminej spódnicy. Taki związek to koszmar!

Ta historia pokazuje, w jaką pułapkę możemy wpaść, wiążąc się z mężczyzną, który nie potrafi uwolnić się od wpływu swojej matki. Wplątany w sieć jej czułości partner nie jest po prostu wystarczająco dojrzały, by odseparować się od swej rodzicielki i zacząć budować własne dorosłe życie u boku żony.

Skąd ta niezdrowa zależność

Przyczyną nadmiernego podporządkowania się matce jest szczególny model rodziny, w której wychował się mężczyzna.
Matka pełni w rodzinie rolę dominującą. Chłopcu brakuje więc odpowiedniego wzorca typowo męskich zachowań, które mógłby później naśladować. We wszystkim podporządkowany mamie, która dużo wymaga i skąpi pochwał, wyrasta na osobę uległą, niepewną siebie, z niską samooceną. Dlatego nawet w dorosłym życiu nie może uwolnić się od przekonania, że jest człowiekiem słabym, niezaradnym i bez pomocy matki na pewno z niczym sobie nie poradzi. Z tego też powodu bardzo trudno mu się odnaleźć się w roli męża czy ojca.
Ojciec w życiu chłopca często jest nieobecny. Zaś matka, która wychowuje syna samotnie, chucha i dmucha na swego potomka aż do przesady. We wszystkim go wyręcza, rozpieszcza, nie uczy samodzielnego rozwiązywania problemów i brania odpowiedzialności za własne czyny. Z czasem uzależnia syna od siebie do tego stopnia, że młody człowiek bez wsparcia i aprobaty matki nie potrafi niemal wykonać żadnego ruchu. Nierzadko cechuje go też egoizm i skłonność do wygodnictwa.

Bolesne skutki toksycznej miłości

Małżeństwa maminsynków , niestety,rzadko należą do udanych. Przede wszystkim dlatego, że zaborcze, nadopiekuńcze matki nadmiernie wtrącają się w życie swoich dzieci. Ale to nie jedyny powód.
Rozpieszczonemu synowi wydaje się, że to co robiła dla niego mamusia, teraz będzie robić żona. A rzadko która kobieta jest gotowa zaakceptować taki układ. My oczekujemy przecież w związku partnerstwa, nie chcemy niańczyć i prowadzić swoich mężczyzn przez życie za rękę.
Syneczek mamusi nieustannie porównuje żonę z matką. A co gorsza, wynik takiego zestawienia zawsze jest korzystniejszy dla rodzicielki. To w młodej kobiecie budzi rozżalenie i gniew.
Dla maminsynka autorytetem nie jest żona lecz matka. To w oparciu o jej opinie mężczyzna podejmuje większość swoich decyzji. Co więcej, z obawy przed niezadowoleniem mamusi sprawy rodzicielki syn stawia zwykle
ponad własnym związkiem. Efekt? Dla własnej rodziny brakuje mu już czasu, co jest źródłem konfliktów w domu.

Trudne życie w rodzinnym trójkącie

W niezwykle trudnym położeniu znajduje się partnerka maminsynka. Swoim ukochanym mężczyzną musi bowiem dzielić się z inną kobietą, która w dodatku traktuje ją jak rywalkę.
Nadopiekuńcza matka ciągle synową krytykuje. Nie jest bowiem w stanie pogodzić się z małżeństwem ukochanego syna i za wszelką cenę chce dowieść, że żadna kobieta nie jest dla niego wystarczająco dobra .
Teściowa, chcąc skupić na sobie uwagę swojego „chłopca”, przeobraża się nagle w osobę niesamodzielną, bezradną lub wręcz chorą. A wtedy młoda kobieta czuje się jak w prawdziwym potrzasku. („Czy mam prawo żądać, by on więcej czasu poświęcał mnie, skoro matka tak go potrzebuje?)

O związek zawsze warto walczyć

Choć przebudowanie relacji w takiej rodzinie nigdy nie jest łatwe, można spróbować nauczyć mężczyznę odpowiedzialności i samodzielności. Jak?
Rozmawiaj z partnerem o problemie. Powinien się wtedy dowiadywać, że szanujesz jego matkę i nie zamierzasz niszczyć łączącej ich więzi. Jednak podkreślaj też bardzo wyraźnie, że oczekujesz także poszanowania zarówno swoich potrzeb, jak i opinii we wspólnie podejmowanych decyzjach.
Nie krytykuj teściowej, ale też nie staraj się jej dorównać. Żadnym z tych sposobów nie wygrasz walki o uczucia swojego mężczyzny. Wrogość okazywana jego matce może waszą rodzinę tylko jeszcze bardziej skłócić i podzielić. Natomiast próba zastąpienia mężowi mamusi jest raczej skazana na porażkę. W waszym związku jesteś przecież partnerką, nie matką. Twoja rola jest zupełnie inna!
W sytuacjach konfliktowych bądź stanowcza i pewna siebie. On uważa, że mama lepiej gotuje? Nie ukrywaj, że taka uwaga jest po prostu nieelegancka. Albo spraw mu zimny prysznic i zaproponuj, że może zacząć stołować się poza domem.
Ogranicz wasze kontakty z jego mamą. Jeśli teściowa stale was nachodzi, powiedz mężowi wprost, że to ci przeszkadza. A jego mamie wyjaśnij, że potrzebujesz czasem poczuć się bardziej swobodnie we własnych czterech ścianach.
Uzbrój się w cierpliwość. To ważne, bo zmiany w skomplikowanej relacji matki z synem nigdy nie następują z dnia na dzień. Warto też w takiej sytuacji zwrócić się o pomoc do psychologa.

Nie wychowaj maminsynka

Swojemu kilkulatkowi chcesz przychylić nieba i stale się o niego zamartwiasz?
  • Zamiast trzymać dziecko pod kloszem (np. we wszystkim je wyręczać czy wszędzie prowadzać za rączkę), zachęcaj, by mierzyło się z trudnościami (choćby przy ubieraniu się czy słaniu łóżka). Niech chłopiec wdraża się do samodzielności!
  • Pozwalaj malcowi na kontakty z rówieśnikami, wyjazdy na kolonie, uprawianie sportów. To uczy dziecko zaradności.
  • Jeśli pociecha wychowuje się bez ojca, często zapraszaj do domu dziadka, kuzynów czy wujków. Chłopiec będzie mógł się na nich wzorować.

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!

Redakcja poleca

REKLAMA