Przeziębienie u Antosia mogło się skończyć prawdziwą tragedią. Przez kilka dni lekarze walczyli o jego życie. Co się stało?
Lek na przeziębienie okazał się być lekiem na jaskrę
W lutym tego roku miesięczny Antoś i jego o rok starszy brat przeziębili się. Ich mama zabrała więc dzieci do lekarza, a ten przepisał im dwa opakowania tego samego leku – dla każdego osobne krople, by przy ich podawaniu nie doszło do wymiany bakterii.
Mama chłopców kupiła więc leki w aptece w miejscowości Międzychód, a wieczorem podała je maluchom. Zgodnie z zaleceniem lekarza jeden dostał krople z jednego opakowania, a drugi z drugiego. Niestety, po podaniu specyfiku młodszy chłopiec – Antoś – zaczął krzyczeć i się dusić. Jak podaje Wprost, mama dzieci wspomina, że maluch zachowywał się, jakby nie miał mięśni – nie reagował, coraz mniej kontaktował i bladł.
Antoś trafił do szpitala z objawami zapaści i bezdechu. Sytuacja była dramatyczna, lekarze nie wiedzieli, co jest chłopcu, a gdy był przewożony z jednego szpitala do drugiego (specjalistycznego w Poznaniu), radzono nawet mamie chłopca, by szybko go ochrzciła, bo raczej nie da się go uratować.
Początkowo ani rodzice, ani lekarze nie wiedzieli, co jest przyczyną tragicznego stanu Antosia. Okazało się ostatecznie, że powodem był… błąd farmaceutki, która w aptece podała zły lek – łudząco podobny (z opakowania) do tego, który powinien być wydany. Pomyłki przy kasie nie zauważyła, ponieważ nabiła pierwszy lek dwa razy. Gdyby każdy z leków nabiła przy kasie osobno, zauważyłaby, że to dwa różne preparaty.
Jaki więc lek podano omyłkowo Antosiowi? Był to silnie działający specyfik da dorosłych na jaskrę, którego nie wolno podawać niemowlętom, ponieważ możne on doprowadzić do utraty świadomości, bezdechu i wychłodzenia.
Po całej tej dramatycznej sytuacji farmaceutka została zwolniona z pracy, ale apteka nie przeprosiła rodziny Antosia za jej błąd. Ubezpieczyciel placówki zaproponował w zamian rodzicom dziecka 2 tysiące złotych odszkodowania. Ich zdaniem taka kwota jest śmiechu warta – Antoś przez 3 dni był w śpiączce, a lekarze walczyli o jego życie. Groziło mu niedotlenienie mózgu i jego uszkodzenie. Po wyjściu ze szpitala trafił na rehabilitację z powodu zaburzenia napięcia mięśniowego.
Mama dziecka mówi, że to, co przeżyli, sprawiło, że teraz bardzo wnikliwie czyta recepty i sprawdza każdy lek wydawany w aptece – nawet sól fizjologiczną, którą podaje dzieciom.
Grypa i przeziębienie – obalamy 7 mitów!
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!