fot. Shutterstock
Gdy boli nas głowa, bo znów przesiedzieliśmy w biurze dziesięć godzin przy komputerze, sprawa wydaje się oczywista. Podobnie – gdy zawaliliśmy noc na maratonie filmowym. Głowa boli, bo jesteśmy bardzo zmęczeni, bo nasz organizm domaga się wypoczynku.
Gdy boli nas głowa w czasie wirusowej infekcji, także nie ma raczej powodu do zmartwienia. Ale jeśli ból pojawia się bez konkretnego powodu, jeśli często powraca, przerywanie go tabletką przeciwbólową, choć na chwilę, wielkiego sensu nie ma – w takim przypadku bardziej od uśmierzenia bólu potrzebna jest nam bowiem wiedza o jego przyczynie. Oczywiście, prawidłowość ta dotyczy nie tylko bólu głowy, ale także gardła, brzucha, pleców, ręki czy nogi.
Ból – ważny i potrzebny
Bo ból, choć go nie znosimy, jest dla nas bardzo ważny. Stanowi informację, że coś złego dzieje się w naszym organizmie. Że psuje się nam ząb, że złamaliśmy nogę, że znowu się przejedliśmy. Tej jego roli nie zastępuje żaden zmysł, którym moglibyśmy wyczuć rozwijającą się chorobę. Uprzedzająco mógłby zadziałać jedynie rozum, który nakazywałby nam systematyczne wykonywanie badań profilaktycznych. Jak jednak dobrze wiemy, takie standardowe badania wielu problemów zdrowotnych nie wykażą, z czego jasno wynika, że bólu nic nie zastąpi i jest nam potrzebny.
Wyobraźmy sobie bowiem świat bez bólu. Bez informacji, że przecięliśmy rękę pękniętą szybą, że oparzyliśmy się żelazkiem. Że obtarliśmy stopy w zbyt ciasnych butach, jak to się zdarza diabetykom cierpiącym na powikłania cukrzycy. Zranienia, którym ulegliśmy, choroby, na które cierpimy, długo nie dawałyby o sobie znać, rozwijałyby się więc bezobjawowo, podobnie, jak to jest w przypadku wielu nowotworów.
Niestety, bardzo często zapominamy o informacyjnej funkcji bólu. Gdy coś nas boli, sięgamy więc po prostu po tabletkę przeciwbólową. Jedną, drugą, trzecią, byle tylko przestało boleć. I po części mamy rację, bo sygnał – coś złego dzieje się z moim ciałem – został już nadany. Zwrócił naszą uwagę, teraz potrzebne jest rozwiązanie.
Zwalczyć, zapomnieć
Ból jest więc naszym sprzymierzeńcem, jednak zrobiliśmy wiele, by tak go nie postrzegać. Staramy się go jak najszybciej zwalczyć, a gdy ból przerwiemy, zwykle natychmiast zapominamy, że mamy jakiś zdrowotny problem. Tymczasem choroba, która jest naszym prawdziwym problemem, rozwija się w żaden sposób niepowstrzymywana.
Przez wiele lat te złe zwyczaje wytykano w Europie głównie Francuzom, bo to oni zażywali najwięcej różnych produktów bez recepty. Były to i leki przeciwbólowe, i rozmaite suplementy, także środki uspokajające, nasenne, leki nasercowe i poprawiające krążenie.
Kilka lat temu zdeklasowaliśmy jednak Francuzów i obecnie to my, Polacy, statystycznie przyjmujemy najwięcej leków bez recepty. Chcemy tak jak bohaterowie reklam w sekundę pozbywać się bólu i innych problemów. Chcemy być zdrowi i młodzi, a młodych przecież nic nigdy nie boli.
Zobacz też: Z czego składają się leki?
Droga donikąd
Taka postawa, choć prowadzi donikąd, ma swe uzasadnienie, którym są bombardujące nas ze wszystkich stron reklamy leków. Takiemu naciskowi trudno nie ulec, szczególnie gdy słyszymy, że nasi znajomi, koledzy z pracy, rodzina już dawno zażywają suplementy. Druga rzecz to ograniczony dostęp do lekarzy, wielomiesięczne lub wieloletnie kolejki do specjalistów. Zanim się do nich dostaniemy, musimy więc sobie jakoś radzić, staramy się przecież normalnie żyć, pracować, wychowywać dzieci.
Być może sytuacja ulegnie wkrótce zmianie dzięki pakietowi kolejkowemu, złe nawyki jednak pozostaną. Już nauczyliśmy się brać mnóstwo leków bez recepty, bez lekarskiego rozpoznania, bez diagnozy, nierzadko bez potrzeby lub wręcz wbrew potrzebom organizmu. Trzeba więc teraz wielkiej pracy, by i pod tym względem nastąpiła poprawa.
W związku z obawami pacjentów, a także samych farmaceutów, powstała nawet akcja społeczna, która ma na celu uświadamianie ludziom zagrożeń wynikających z obecnych regulacji prawnych oraz przesłanie stosownych pism do rządu polskiego. Petycję można podpisywać m.in. na stronie lekitylkozapteki.pl.
Trzecia rzecz to sytuacja na rynku pracy. Z obawy o to, że łatwo ją stracić, część osób, nawet bardzo źle się czujących, biegnie do biura po zażyciu garści pigułek, by jakoś przetrwać najbliższych kilka godzin.
Czwarty problem – brak świadomości, że leki mogą być niebezpieczne i istnieje ryzyko wystąpienia skutków ubocznych lub interakcji między produktami zażywanymi równocześnie. Co ciekawe – z badań przeprowadzonych w naszym kraju kilka lat temu wynikało, że wiedzę o tym mają głównie osoby starsze, młodym jest ona natomiast całkiem obca. Zjawisko to nie zostało wyjaśnione, jednak wydaje się, że istnieje jego proste wytłumaczenie – starsze osoby, chorujące od lat i często odwiedzające apteki, dowiedziały się tego od farmaceutów. Młodzi, którzy kupują tabletki przeciwbólowe czy na przeziębienie w markecie, nie mieli okazji nabyć tej wiedzy.
Kolejne badanie wykazało, że nic na temat potencjalnych niebezpieczeństw związanych z zażywaniem leków nie wiedzą młode matki, podające leki przeciwbólowe swoim dzieciom; większość z nich nie miała pojęcia, że leki dla dorosłych nie zawsze są odpowiednie dla maluchów. Bo – i to jest kolejny nasz problem – nigdy nie czytały załączonych do specyfików ulotek.
Specjaliści wskazują w związku z tym jeszcze na jedną rzecz – nadmierną dostępność leków. Stwarza to poczucie, że nie mogą być one niebezpieczne, skoro można je kupić w kiosku, na stacji, w warzywniaku. Bo przecież gdyby zażywanie leków wiązało się z jakimkolwiek ryzykiem, nikt przy zdrowych zmysłach nie zgodziłby się na ich sprzedaż razem z przysłowiowym mydłem i powidłem...
Zobacz też: Jakie szkodliwe działania mogą mieć leki?
Materiał partnera.
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!