Na świecie działa już około 5000 klubów śmiechu, które skupiają dziesiątki tysięcy wolontariuszy. Posługują się jedynie śmiechem – najprostszym i najtańszym środkiem na poprawienie samopoczucia, a niekiedy, jak uważają niektórzy, zdrowia.
Początki, czyli jak to się zaczęło?
Śmiechoterapia jest dziedziną stosunkowo młodą. Jej terapeutyczne właściwości dostrzegł jako pierwszy i zastosował w latach 60. amerykański lekarz, performer i aktywista Hunter Campbell "Patch" Adams. W przebraniu klauna, koniecznie z czerwonym nosem (!) chodził po szpitalach i rozbawiał pacjentów, głęboko wierząc, że wpłynie to pozytywnie na ich samopoczucie.
Pod koniec lat 70. pisarz i profesor Norman Cousins, przez lata żyjący z chorobami serca i stawów, w książce „Anatomia choroby” opisał rolę śmiechoterapii na własnym przykładzie. Pisał, że śmiejąc się dziesięć minut dziennie, zapomina o chorobie i towarzyszącym bólu na około dwie godziny.
Dr Clown, czyli lekarz z misją
W Polsce od 1999 roku działa Fundacja „Dr Clown”. Skupieni wokół niej wolontariusze odwiedzają dzieci w szpitalach dziecięcych, placówkach specjalnych, domach pomocy społecznej, świetlicach socjoterapeutycznych, domach dziecka i wszędzie tam, gdzie przebywają chore lub niepełnosprawne dzieci. Przebrani za klaunów, wzorem „Patcha Adamsa”, rozbawiają pacjentów, wymyślając konkursy i gry, zachęcając dzieciaki do aktywności. Pomagają im zapomnieć o bólu ciała i duszy. Fundacja działa już w 22 miastach na terenie całego kraju.
Zobacz też: Dogoterapia - gdy pies jest terapeutą
Jak to działa?
Mechanizm jest bardzo prosty. Śmiech sprawia, że szybciej oddychamy. Pobieramy przez to około trzy razy więcej tlenu, który trafia do krwi i mózgu. A organizm lepiej dotleniony funkcjonuje o wiele wydajniej. Podczas śmiechu pracują mięśnie tułowia i twarzy. Śmiech przyspiesza przemianę materii i trawienie, a powstające skurcze wpływają na pracę śledziony, wątroby i jelit.
W końcu, poprzez machanie rękami, nogami czy głową, poprawia się nasz stan fizyczny, intensywniej pracują mięśnie i stawy.
Tutaj należy jednak wspomnieć o ograniczeniach śmiechu, koniecznych dla osób z poważnymi chorobami serca i astmatyków. Oni jedynie powinni dozować jednorazowe dawki śmiechu. W ich przypadku za szybkie skurcze mięśnia sercowego i dróg oddechowych mogą wywołać atak lub zawał. Powinno się także ograniczać śmiech bezpośrednio podczas jedzenia. Grozi to po prostu zachłyśnięciem i problemami układu pokarmowego.
Ale śmiechoterapia doskonale poprawia humor i działa relaksacyjnie, poprzez wydzielanie endorfin, zwanych hormonami szczęścia. Z kolei wydzielanie adrenaliny i kortyzolu – hormonów odpowiedzialnych za stres – jest podczas śmiechu hamowane.
Sukces za uśmiech
Dzięki śmiechowi możemy osiągnąć sukces zawodowy. Poza zmniejszaniem dystansu, ograniczaniem nieśmiałości i integracyjną funkcją śmiechu, amerykańskie badania dowiodły, że 96 proc. szefów firm w USA chętniej zatrudnia osoby z poczuciem humoru. Powód? Są bardziej wiarygodni i wzbudzają większe zaufanie. Coraz częściej organizowane są profesjonalne kursy rozwijające poczucie humoru, przeznaczone zwłaszcza dla dużych przedsiębiorstw na całym świecie.
Zobacz też: Muzykoterapia - lekarstwo dla ciała i duszy
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!