fot. Fotolia
Czym jest rodzina dysfunkcyjna?
– Problem nie powinien być kojarzony wyłącznie z marginesem społecznym, bo niejednokrotnie dotyczy również osób zamożnych i wykształconych – mówi Renata Borysiak z Centrum Psychologiczno-Terapeutycznego „Tęcza”. – Z drugiej strony to określenie bardzo szerokie, trzeba więc uważać, by nie wpaść w pewną pułapkę. Bo, powiedzmy sobie szczerze, rodzin doskonałych prawie nie ma. Zawsze można mieć o coś żal do rodziców, zawsze znajdzie się jakaś niezaspokojona potrzeba, ich własne niedoskonałości i wychowawcze błędy. Jednak to, że matka i ojciec nie byli idealni, nie oznacza jeszcze, że mieliśmy do czynienia z rodziną dysfunkcyjną. Nie należy więc stawiać łatwych i pochopnych diagnoz.
Okazuje się, że termin „rodzina dysfunkcyjna”, choć szeroki, dotyka istoty sprawy: rodziny, której poszczególni członkowie nie pełnią we właściwy sposób swoich funkcji (rodzica, żony, męża, dziecka), przez co cały rodzinny „system” działa w dysfunkcyjny sposób. Stan ten jest permanentny i utrwalony, a problemy – stałe, a nie przejściowe.
Nieprzewidywalny świat dziecka z rodziny dysfunkcyjnej
Te problemy to bardzo często uzależnienia (dorosłe dzieci z rodzin alkoholików określa się mianem DDA), przemoc, wykorzystywanie, zaburzenia psychiczne któregoś z rodziców. Wreszcie niepełność rodziny – niekoniecznie formalna, ale również powodowana stałą pracą jednego z opiekunów za granicą, w związku z czym w domu bywa on 1-2 razy w roku.
Dziecko z rodziny dysfunkcyjnej doznaje zaniedbań – mogą być one natury wyłącznie emocjonalnej, jak na przykład brak uwagi, wsparcia, akceptacji, miłości, codziennego kontaktu. Ale także społecznej (brak kontaktu rodziców ze szkołą) czy nawet biologicznej – niedożywienie, zaniedbywanie potrzeb dziecka.
Jednym z najistotniejszych czynników w dysfunkcyjnym domu jest brak poczucia bezpieczeństwa. Dziecko ma wrażenie nieprzewidywalności rodzica – np. nadużywającego alkoholu lub, paradoksalnie, jego partnera, sfrustrowanego i wybuchającego co jakiś czas nagromadzonym gniewem. Często wybuchają kłótnie.
Życie w takiej rodzinie to emocjonalny rollercoaster, toczący się w zależności od stanów i humorów matki bądź ojca. Raz bywa on kochającym rodzicem, kupuje smakołyki i zabiera na wycieczki, innym zaś – odtrąca, rani, pełno w nim agresji. Dorosłe już dzieci alkoholików często wspominają, że na powroty takiej osoby do domu reagowały skurczem żołądka i stałą, napiętą niepewnością co do jego reakcji.
Buduje to w małym człowieku przekonanie o niestabilności świata, który jawi mu się jako wrogi, pełen niemiłych niespodzianek czyhających za rogiem. Nabiera wobec tego czujności i nieufności w stosunku do otoczenia. Uczy się, by jak najmniej mówić i zdradzać, bo to daje szansę na uniknięcie odtrącenia. Wstydzi się za dom i rodziców, zatrzymuje ich sekrety dla siebie. Funkcjonowanie zdrowej rodziny musi sobie wyobrażać np. na podstawie telewizji, bo nie wie, jak tak naprawdę powinna ona wyglądać.
Zobacz też: Dorosłe dzieci z rodzin dysfunkcyjnych – jak pokonać lęk?
Dziecko, które nie jest dzieckiem
Gdy rodzic nie spełnia swojej opiekuńczej i wychowawczej funkcji, również dziecko nie jest tak naprawdę dzieckiem, nie przeżywa właściwie dzieciństwa.
Dobrze widać to w rodzinach alkoholików, gdzie młody człowiek często zachowuje się poważnie i odpowiedzialnie. Staje się „małym dorosłym”, który potrafi zaopiekować się młodszym rodzeństwem, przeżywającą załamanie psychiczne matką lub półprzytomnym ojcem.
Psychologia ukuła na określenie takiego dziecka termin „bohater rodzinny”: dostarczający rodzicom poczucia dumy i satysfakcji, obowiązkowy, dobry w szkole, z poświęceniem przejmujący prowadzenie domu... Nie widać po nim ciężaru roli, którą na siebie bierze, ale w głębi duszy czuje się nieszczęśliwy i samotny.
Bywa i odwrotnie: dziecko jest „trudne”, nieposłuszne, aroganckie, źle się uczy. Służy więc jako obiekt zastępczy, tak zwany kozioł ofiarny – można na nim wyładować negatywne emocje, a co więcej, to jego obarczyć winą za całe zło, które dzieje się w rodzinie.
– Równie niezdrowe jest obsadzanie syna czy córki w roli powiernika, wysłuchującego dorosłych problemów i małżeńskich brudów, czy w funkcji sojusznika w konflikcie przeciw współmałżonkowi. A i tak się zdarza – wskazuje Renata Borysiak.
Raz przyjęte role ulegają w dysfunkcyjnej rodzinie utrwaleniu, pełni się je przez lata. Bardzo płynne są za to osobiste granice jej członków: stany jednego rzutują na innych, a dziecko często rezygnuje z własnych indywidualnych różnic i potrzeb na rzecz dobra rodziny.
Zobacz też: Czy mogę być Dorosłym Dzieckiem Alkoholika (DDA)?
Dorosłość DDD
Dorosłe dzieci z rodzin dysfunkcyjnych przeważnie z powodzeniem wykonują swoją pracę. Są odpowiedzialne, efektywne, potrafią pracować pod presją i w stresie. Napięcie i lęk przed oceną maskują tak skutecznie, że uchodzą za dobrych mówców w publicznych wystąpieniach. Otoczenie postrzega je jako osoby, które dobrze radzą sobie w życiu.
Pod tym wszystkim kryje się jednak niepewność co do własnej wartości, poczucie niższości i niekompetencji. DDD bezlitośnie oceniają siebie i innych. Są nadwrażliwe lub przeciwnie, blokują własne emocje, nie pozwalają sobie na ich przeżywanie i okazywanie. Zmagają się z uczuciem smutku, rozgoryczenia czy gniewu na rodziców; nierzadko cierpią na depresję lub nerwice.
Szacuje się, że 40 do 60% dorosłych dzieci alkoholików wpada w alkoholizm lub inne uzależnienia.
Bagaż z rodzinnego domu szczególnie silnie daje o sobie znać przy próbie budowania związku. DDD czują głęboki lęk przed małżeństwem, przeświadczone, że prędzej czy później będzie się ono wiązało z udręką i krzywdą. Szarpią się między potrzebą bliskości a głęboką nieufnością do siebie oraz partnera.
Bywa, że rezygnują z zakładania własnej rodziny – dosłownie lub psychicznie nie opuszczają rodziców (myślą o sobie przede wszystkim jako o synu czy córce, nie mężu czy żonie). Jeśli wejdą w związek, podświadomie kontynuują znane sobie role: wybierają kogoś, kim będą się musieli opiekować, są lojalni wobec niezasługujących na to osób.
Czy z syndromem DDD można coś zrobić?
– Oczywiście, choć nie jest to proste – mówi Renata Borysiak. – Pierwszym krokiem będzie rozpoznanie, że źródło mechanizmów własnych zachowań leży właśnie tam. To ważne, bo rodzina dysfunkcyjna nie zdaje sobie sprawy, że taka jest. Warto udać się do terapeuty, który dobierze odpowiednie metody i kierunek pracy nad sobą. Bo to krok nie mniej istotny: uświadomienie sobie, iż rodzina nie jest odpowiedzialna za każdy z problemów dorosłego dziecka. I że to my mamy ostateczny wpływ na kształt naszego życia.
Zobacz też: Syndrom DDA - kiedy przeszłość nie daje o sobie zapomnieć...
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!