Strach towarzyszy nam od zawsze
Strach jest uczuciem, które ostrzega nas przed zagrożeniem. Pojawia się w sytuacjach, gdy istnieje realne niebezpieczeństwo dla naszego życia bądź zdrowia. Gdy idziemy ulicą po zmroku, słyszymy nagle głośne szczekanie psa, wszystkie zmysły się wyostrzają i od razu jesteśmy czujni rozglądając się co nam zagraża, walcząc z chęcią ucieczki. Dopiero po kilku sekundach uświadamiamy sobie, że to pies, po drugiej stronie ogrodzenia i że nic nam nie grozi.
Psychologia ewolucyjna tłumaczy gotowość do reagowania ucieczką bądź atakiem na źródło zagrożenia jako jednym z podstawowych form przetrwania w czasach, gdy drapieżnicy byli bliskimi sąsiadami, a my sami koczowaliśmy w lasach. Takie zachowania umożliwiły nam przetrwanie i z pewnością jest także i dzisiaj. Aż strach pomyśleć co by było, gdyby ludzie nie odczuwali strachu! Skłonni bylibyśmy do podejmowania skrajnie ryzykownych zachowań, nie licząc się z konsekwencjami.
Czym jest lęk?
A jak się ma strach do lęku? Lęk jest uczuciem irracjonalnym, nieadekwatnym do bodźców, boimy się czegoś, ale tak naprawdę nie wiemy czego. Jesteśmy przygotowani na wszelkie zagrożenia, które mogą nadejść, ale skąd? Zewsząd! Więc ubezpieczamy się na wszelkie ewentualności, które mogą nas zranić, skrzywdzić. I żyjemy w gotowości. Czekając. Ubezpieczamy się. Nie podejmujemy żadnych zachowań, które mogłyby sprowadzić na nas niebezpieczeństwo. Żyjemy w ciągłym napięciu, bo może różne próby i sposoby zabezpieczania się nie przyniosą efektów i nadejdzie „katastrofa”.
A skąd może nadejść niespodziewana katastrofa, krzywda, zranienie? Ze strony innych ludzi. Zaangażujemy się emocjonalnie, będzie nam zależało na drugiej osobie – to nas zostawi. Zaufamy – to zdradzi nasze tajemnice i wykorzysta przeciwko nam. Będziemy tworzyć (bądź próbować tworzyć) – to na pewno i tak w efekcie zostaniemy sami. A więc wniosek prosty: nie można nikomu ufać i się angażować, bo skutki mogą być dla nas opłakane. A może ja zranię wcześniej, zanim ktoś mnie zrani?
Jednak kto powiedział, że inni ludzie są tylko po to, by nas zranić, skrzywdzić, porzucić? Kto powiedział, że nie można ufać ludziom?
Zobacz też: Lęk - emocja, stan czy naukowa zagadka?
Rodzice kształtują nasze poczucie bezpieczeństwa
Dla małych dzieci, które dopiero uczą się życia, rodzicielskie ramiona są całym światem. Ramiona, które są opiekuńcze, bezpieczne, chronią, przytulają, uspokajają – uczą, że taki jest właśnie świat. Poczucie bezpieczeństwa, absolutne przekonanie, że bez względu na wszystko rodzice będą dla dziecka, że go nie porzucą, nie skrzywdzą. Spokój. Przewidywalność. Warunki do harmonijnego rozwoju i dojrzewania w poczuciu, że nie ma się czego bać. Jeżeli rodzice nie są zagrażający, to rodzi się w dorastającym człowieku przekonanie, że ludzie nie są zagrażający.
Zupełnie inaczej wygląda sytuacja, gdy rodzicielskie ramiona są zagrażające. Nie przytulą, nie uspokoją, gdy dziecko upadnie i zrobi sobie krzywdę. Za rozlany sok, czy za niesprzątne zabawki będzie krzyk. Za każde „niegrzeczne” zachowanie będzie awantura lub lanie. Czegokolwiek by dziecko nie robiło, okaże się, że robi to źle. Albo nie wystarczająco dobrze. Gdy rodzice są nieprzewidywalni, uczymy się że życie jest nieprzewidywalne. Skoro nie można ufać rodzicom, dziecko szybko uczy się pewne fakty zatajać. A przy okazji wyrasta w przekonaniu, że jest wybrakowane, nie wystarczająco dobre, że nie spełnia oczekiwań, że nie można na nim polegać, bo zawodzi rodziców. Bez względu na to, jak będzie się starać, to i tak okaże się, że to za mało. Tak łatwo w takim przypadku o nabycie przekonania, że nie zasługuje się na miłość….
Komunikaty typu: „możesz liczyć, licz na siebie”, „w życiu trzeba być twardym” – nie uczą zaufania do innych ludzi. Obserwowanie rodziców, którzy się kłócą, są nieszczęśliwi, ranią siebie nawzajem, co chwila jedno z rodziców się wyprowadza bądź grozi rozwodem – powoduje u dziecka brak stabilizacji emocjonalnej i niepewność, co będzie dalej. Często także małe dzieci myślą, że jeśli będą grzeczne i nie będą sprawiać problemów, to wtedy w domu będzie spokój.
Dorastanie w domu, gdzie obecna jest przemoc fizyczna bądź psychiczna wiąże się dla dziecka z dużym napięciem i lękiem, obawami. Uczy się zabezpieczania, asekurowania, robienia różnych rzeczy (bądź nie robienia), żeby do przemocy nie doprowadzić lub się przed nią chronić. Wiąże się to z życiem w gotowości na ewentualne zagrożenie. A to z kolei wiąże się, jak już wspomniałam, z życiem w nieustannym lęku. Wchodząc w dorosłe życie, ta gotowość jest cały czas w nas, pomimo że nie ma bezpośredniego źródła tego napięcia jakim byli rodzice. Lęk ma wpływ na życie, na podejmowanie decyzji, na tworzenie relacji z bliskimi ludźmi i nie tylko. Lęk non stop każe nam być czujnym.
Jak pokonać lęk?
Czy zalewający, paraliżujący lęk można pokonać? Tak. Jak bym w to nie wierzyła, nie mogłabym pracować w zawodzie i nie mogłabym pomagać ludziom radzić sobie z lękiem. Można nauczyć się radzić sobie z lękiem, wiedząc, że to jest tylko (aż) uczucie, które niekoniecznie ma związek z rzeczywistością i nie informuje nas o realnym zagrożeniu. Można też pozbyć się lęku… Wiem, że dla niektórych z Państwa wydaje się to bajką, bo to przecież wiąże się nabraniem zaufania i do siebie i do innych ludzi. A jak zaufać komuś, skoro zaufanie zawsze kojarzyło się z krzywdą i cierpieniem? Zaufanie to przecież wystawienie się na kolejne zranienie… Ależ nie!
Zaufanie to pierwszy krok na nowej drodze życia. Wiara i przekonanie, że można przestać się bać. Żyć tak, aby wszelkie decyzje podejmować z wyboru, a nie kierować się paraliżującym lękiem.
Zobacz też: Lęk i nerwica - vademecum
Autor: Anna Karny – psycholog, psychoterapeuta Ośrodka Polana
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!