Prezenty – wolisz je dawać czy dostawać?

Czy Mikołaj odwiedzający wigilię firmową to na pewno dobry pomysł?
Święta to szczególny czas dla każdego z nas. Ciepłe chwile spędzone z rodziną, nawiązanie do tradycji w potrawach wigilijnych oraz powrót do wspomnień z dzieciństwa. Ten czas wiąże się również z prezentami, a ściślej mówiąc – z obdarowywaniem. Okazuje się, że nie przedmiot jest ważny, lecz gest.
/ 21.12.2011 11:47
Czy Mikołaj odwiedzający wigilię firmową to na pewno dobry pomysł?

Liczy się pamięć

Wpadając w ferwor przedświątecznych zakupów łamiemy sobie głowę w poszukiwaniu idealnych prezentów. Dla mamy, teścia, męża, dzieci, cioci i kilku innych osób. Okazuje się, że lista jak co roku jest pokaźna, a my na tę okazję wcale nie mamy pokaźnych funduszy. Chcemy też, by nasze zarówno prezenciska jak i zwykłe drobiazgi były strzałem w dziesiątkę. Więc wypytujemy, śledzimy, podsłuchujemy. Z jakim efektem? Ano takim, że często słyszymy odpowiedź: niczego mi nie kupuj, wszystko już mam, daj spokój, nie rób sobie kłopotu.

Z tych słów wynika jedno ważne przesłanie, o którym zdarza nam się zapominać – w obdarowywaniu nie przedmiot jest ważny, ale sam gest. Najzwyklejszy drobiazg jest dowodem na to, że ktoś o nas pamięta, że jest blisko, a my dzięki temu nie jesteśmy samotni. Czy rzeczywiście aż tak ważne jest czym wyrazimy powyższą myśl: czekoladowym Mikołajem, jaki zwykły dawać babcie swoim ukochanym wnukom czy najnowszym tabletem od wiecznie zapracowanego męża?

Dowiedz się także: Święta w samotności

Dawać czy brać?

Przeglądając fora z zadowoleniem stwierdziłam, że ludzie równie chętnie dają prezenty, jak je otrzymują. Powiedziałabym nawet, że jest delikatna tendencja do bycia Świętym Mikołajem, co ważne nie tylko od święta ale i na co dzień! Cudownie jest dostać od bliskiej osoby coś, o czym od dawna marzymy. Ale równie przyjemnie (jeśli nie bardziej) jest móc obdarować tę osobę. Każdym takim gestem mówimy: kocham Cię, jesteś dla mnie ważny, cieszę się i dziękuję Ci, że jesteś ze mną.

Jednak każdy taki gest niesie ze sobą ciężar odwzajemnienia, z czego nawet nie zdajemy sobie sprawy! Ów mechanizm można zaobserwować w zwykłych codziennych zachowaniach, np. w zaproszeniach – jeśli mój znajomy zaprasza mnie na herbatę, ja również odwzajemniam się tym samym. Gdy coś dostaję poczuwam się w obowiązku dać z siebie tyle samo, jeśli nie więcej.  Inaczej pojawia się dyskomfort. W psychologii nazywa się to regułą wzajemności. Warto się nad tym chwilę zastanowić. Być może dawanie prezentów nie jest tak szlachetne, jak się powszechnie sądzi? Może to zwykłe zagranie taktyczne, które ma na celu zrzucenie na kogoś ciężaru bycia wdzięcznym oraz zmuszonym do odwzajemnienia?

Ponieważ idą Święta, czas szczególny i magiczny potraktujmy powyższą myśl jako czyste filozoficzne przemyślenie. Bo przecież któż by zastanawiał się nad tym, co kieruje mamą przy podrzucaniu prezentów pod choinkę? A i my wybierając najbardziej aromatyczną herbatę ze sklepowej półki dla dziadka, nie myślimy o tym, co dostaniemy w zamian. Za każdym razem czujemy, że w gestach zaklęte są słowa. I to te najważniejsze. Dlatego pamiętajmy, że każda okazja jest dobra, by brać i dawać. Przecież miłość opiera się na dialogu i…wzajemności.

Polecamy: Jak w kulturze brania nauczyć się dawać?

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!

Redakcja poleca

REKLAMA