Stwardnienie rozsiane – jedna choroba, różne objawy
Szacuje się, że 40.000 do 60.000 osób w Polsce choruje na stwardnienie rozsiane, jednak tylko 12% chorych w naszym kraju jest objętych leczeniem. Stwardnienie rozsiane to choroba, która ma różny przebieg i objawy. Dlaczego mówi się, że nie ma dwóch takich samych przypadków SM?


fot. Fotolia
Dlaczego nie ma dwóch takich samych przypadków stwardnienia rozsianego?
Nasz mózg to centrum zarządzania całym ciałem. Miliony połączeń nerwowych sprawiają, że do tego centrum docierają informacje z pojedynczych komórek, oddalonych od naszej głowy o setki centymetrów. Ta sieć sprawia, że chodzimy, mówimy, rozumiemy… Czasami jednak wystarczy kilka zakłóceń, by jakaś część naszego ciała przestała działać prawidłowo.
Właśnie tak dzieje się u osób ze stwardnieniem rozsianym (SM), a że połączeń nerwowych są miliony, spektrum objawów również jest bardzo szerokie. To właśnie dlatego mówi się, że nie ma dwóch takich samych przypadków SM.
– Wyobraźmy sobie, że przeciętny mózg posiada ok. 100 mld neuronów, tworzących między sobą 10 połączeń. W przypadku SM układ odpornościowy atakuje i niszczy osłonki nerwów (tzw. osłonki mielinowe) w mózgu i rdzeniu kręgowym. Bez tych osłonek komórki nie mogą skutecznie przekazywać ważnych dla organizmu informacji. W zależności od tego, w jakim obszarze mózgu czy rdzenia kręgowego i jak duże zachodzą zmiany, takie objawy może dawać ta choroba – mówi prof. Halina Bartosik-Psujek, neurolog z Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.
Jedna choroba, różne objawy
Mimo że Dorota i Helena chorują na to samo, SM przejawia się u każdej z nich w inny sposób.
– U mnie wszystko zaczęło się, gdy miałam 15 lat. Na początku dziwne zawroty i ból głowy po wysiłku fizycznym lub w stresujących sytuacjach. Później pojawiło się uczucie drętwienia ciała i osłabienie sprawności – mówi Dorota.
Helena zauważyła pierwsze objawy 22 lata temu – problemy z równowagą: potykanie się, obijanie o przedmioty. Później pojawiły się zaburzenia wzroku: oczopląs i podwójne widzenie. Mówiąc bardzo obrazowo, układ odpornościowy Heleny zaatakował inne połączenia między nerwami niż Doroty, dając w ten sposób różne objawy tej samej choroby.
Zobacz też: Chorzy na SM mogą być aktywni zawodowo – historie Ernesta i Julii
Gdy mózg ma odpowiednią broń, też zawalczy o siebie…
W SM nie ma uniwersalnego rozwiązania terapeutycznego. Dlatego też istnieją różne metody leczenia.
W przypadku Doroty skuteczna jest terapia I rzutu. Przed jej rozpoczęciem bardzo często przebywała w szpitalu. Mimo tego nie straciła dobrego samopoczucia oraz wiary w swoje możliwości, które pozwalają jej na kontynuowanie życiowych planów. Jednym z najbliższych jest podejście w maju do egzaminu maturalnego.
Natomiast u Heleny standardowe terapie nie przynosiły rezultatu. Po bardzo trudnym etapie załamania fizycznego i psychicznego wspólnie z lekarzem zdecydowała o podjęciu leczenia II linii. Zadziałało. I choć choroba wciąż postępuje, ponieważ pojawiły się kolejne objawy (osłabienie mięśni kończyn, zaburzenia jelitowe i problemy z pęcherzem), to dzięki lekom rzuty pojawiają się raz na kilka lat, a nie kilka razy w roku.
– Historie Doroty i Heleny pokazują „wielowymiarowość” stwardnienia rozsianego. Inne objawy, inny wiek ich pojawienia się, inne reakcje na leczenie. To wciąż dowód na to, że ludzki mózg kryje ogromne tajemnice. W ramach Polskiej Rady Mózgu chcemy je odkrywać i pokazywać, jak ważne jest indywidualne podejście w leczeniu pacjenta chorego na SM – mówi Izabela Czarnecka, prezes Fundacji NeuroPozytywni, przy której została utworzona Polska Rada Mózgu.
Mózg i ciało karmią się optymizmem
W ramach kampanii „SM – walcz o siebie” pacjenci dzielą się swoimi historiami, pokazują, jak ważne w procesie leczenia jest pozytywne podejście do życia i „zarażają” innych swoim optymizmem. Wśród nich są Helena i Dorota.
– Choroba sprawia, że trzeba przewartościować swoje życie, znaleźć jakiś punkt zaczepienia, który nie pozwoli nam się załamać. Czasami bywa ciężko, ale dopóki walczę z chorobą – wygrywam. Jednym z moich sposobów na lepsze samopoczucie są ćwiczenia. Dzięki nim jestem sprawniejsza, silniejsza. Piszę też bloga, na którym dzielę się swoimi historiami dnia codziennego i swoim optymizmem (helen@blox.pl) – mówi Helena.
– Każdy z nas jest inny i każdemu z nas pomaga coś innego. W moim przypadku pomocna okazała się szczera rozmowa. Rozmowa, która uświadomiła mi, że muszę zacząć od samej siebie, czyli akceptacji sytuacji, w której się znalazłam. Dzięki niej otworzyłam się na świat, zobaczyłam, że takie osoby jak ja mogą żyć normalnie. Mam nadzieję, że udział w takiej kampanii jak „SM – walcz o siebie” pokaże, że jak się bardzo chce, to znajdzie się sposób na walkę ze swoimi słabościami – mówi Dorota.
Zobacz też: Stwardnienie rozsiane – poradnik
Źródło: materiały prasowe On Board/mn