Lęk przed bliskością to przeszkoda w budowaniu satysfakcjonujących relacji – zarówno w związku, jak i przyjacielskich. Jego źródło tkwi zazwyczaj w dzieciństwie, gdy opuści nas ktoś bliski – także w sensie emocjonalnym, gdy zostaniemy odtrąceni. Jak pomóc osobie z takim lękiem? Pytamy Joannę Pińciurek – psycholog, psychoterapeutkę z Fundacji Pomocy Psychologicznej i Edukacji Społecznej RAZEM (www.razem-fundacja.org).
Jak objawia się lęk przed bliskością? Czy chodzi tylko o bliskość fizyczną?
Joanna Pińciurek: Wydaje mi się, że warto określić, czym jest owa „bliskość”. Bliskość może dotyczyć naszej fizyczności, ale czy tylko z tym się kojarzy? Nie byłoby to wystarczające, gdyby zamknąć ją w wąskie ramy, jest dużo szerszym pojęciem, zawiera w sobie: zaufanie, poczucie bezpieczeństwa, akceptację, wzajemność, wrażliwość, serdeczność, poczucie wspólnoty i zachowanie autonomii zarazem. Tyle pozytywnych pojęć, więc skąd ten lęk?
Warto powrócić do początku naszego istnienia. Tak, mam tu na myśli czas, kiedy byliśmy jeszcze w brzuchu mamy, bo już tu zaczyna się kształtować nasze podejście do relacji i owa w niej bliskość lub jej brak. Wszystkie emocje przeżywane przez kobietę w ciąży, poprzez gospodarkę hormonalną, docierają do dziecka jako pewien komunikat. Może on być zachęcający, pełen miłości lub pełen niechęci czy lęku, a nawet wrogi.
W niemowlęctwie kształtuje się nasza specyficzna więź z rodzicem, pewien styl przywiązania, który powoduje kształtowanie się pewnego wzorca relacji w naszym późniejszym życiu.
Lęk przed bliskością może się objawiać np.:
- trudnościami w podejmowaniu inicjatywy,
- odwlekaniem spotkań,
- unikanie konsekwencji płynących z relacji,
- problemy podjęciu decyzji o przyszłości związku (tak zwane "przechodzone związki"),
- częste zmiany decyzji (ciągłe przekładanie daty ślubu, wspólnego zamieszkania, decyzji o ciąży),
- sabotowanie relacji poprzez zachowania bierno-agresywne (prowokowanie kłótni, nadmierna koncentracja na detalach, czepialstwo),
- wchodzenie w romanse, przygodne kontakty intymne,
- niszczenie relacji (poprzez zachowania autodestrukcyjne, przemoc, uzależnienia).
Skąd się bierze taki lęk?
Lęk przed bliskością często jest związany z unikającym stylem przywiązania. Gdy matka odrzuca dziecko, uczy się ono, że pragnienie bliskości naraża na odrzucenie, powoduje oddalenie, zwiększenie dystansu i cierpienie. Dostajemy nauczkę, że nasze potrzeby są bez znaczenia dla innych.
Kiedy dziecko doświadcza zawstydzania i upokarzania, uczy się, że jego potrzeba bliskości nie jest OK., że może jest przez nią gorsze czy śmieszne. Kiedy w odpowiedzi na pragnienie bycia kochanym i przytulanym dziecko spotyka się ze złością i niechęcią, uczy się, że jest to coś złego, że to drażni i odstrasza. Dalsze okresy życia i doświadczenia wpływają korektywnie lub utwierdzają w nas destrukcyjne przekonania, skazujące na ciągłe poczucie i faktyczną samotność.
Czy to prawda, że odczuwa go wiele osób DDA?
Tak, prawda jest taka, że wiele osób z syndromem DDA odczuwa lęk przed bliskością. Wynika to z ambiwalencji, jakiej doświadczali w dzieciństwie, bo czym niby jest ta miłość, która powinna przecież umożliwiać bycie blisko!? Biciem, piciem, kłamaniem, przyzwalaniem na to kłamstwo, cierpieniem, strachem, życiem w ciągłym napięciu i wstydem.
Osoby takie często mają zniekształcony obraz samych siebie, często źle o sobie myślą, a to wpływa na to, jakich partnerów wybierają i jak funkcjonują z nimi w związku. Nie tylko ta grupa osób, ale wszystkie doświadczające przemocy w dzieciństwie, są narażone na lęk przed bliskością, bo to właśnie ona była zagrażająca. Dotykała ciała i ducha.
Jak pomóc takiej osobie?
Czasem wystarczy nowa relacja, w której znajdziemy: zaufanie, poczucie bezpieczeństwa, akceptacja, wzajemność, wrażliwość, serdeczność, poczucie wspólnoty i zachowanie autonomii zarazem. Jednak z perspektywy pracy psychoterapeutycznej widzę, jak trudno to przychodzi i że moja pomoc pozwala na uzdrowienie ran z przeszłości i rozwiniecie skrzydeł.
Wybaczcie, ale niestety nie zawsze nawet bardzo kochający partner jest w stanie pomóc, bo najzwyczajniej w świecie relacja terapeutyczna jest wyjątkowa. Psychoterapia stwarza warunki, aby czerpać z bliskości, która: leczy cierpienie, uwalnia od egzystencjalnego smutku, daje wsparcie, gdy tego potrzebujesz, pozwala mocniej doświadczać radości, zwiększa poczucie wewnętrznej wolności, pomaga stawać się coraz bardziej sobą, czuć satysfakcję z życia, a nawet otwiera na pomoc innym.
Na czym polega takie leczenie?
Podstawą pracy terapeutycznej jest stworzenie bezpiecznej i bliskiej relacji z klientem. Inaczej mówiąc to, jakie mamy relacje z innymi, wpływa na kształt relacji terapeutycznej, a odpowiednie jej modelowanie, samo w sobie ma walor uzdrawiający. Zależy to od gotowości klienta i jego otwartości oraz stopniowego zdobywaniu zaufania.
W pracy z klientami staram się wspólnie dotrzeć do najtrudniejszych doświadczeń, które mogły wpłynąć na powstanie owego lęku przed bliskością. Odnaleźć powstałe schematy, które niejako kierują nim nadal. Poprzez naukę samoobserwacji oraz stopniowe uwalnianie się spod wpływu śladów minionych doświadczeń otrzymujemy przestrzeń do eksperymentowania i doświadczania czegoś zupełnie odmiennego, a tym samym klient staje się bardziej pewny i świadomy.
Dzięki temu to on przejmuje dowodzenie w swoim życiu, a nie jego trudna przeszłość. Jak to powiedziała jedna z moich klientek „Wreszcie oddycham!”.
Zobacz też:
Lęk - podstawowy objaw nerwicy
Dlaczego odczuwamy lęk przed śmiercią?
Ekspert: Joanna Pińciurek – psycholog, psychoterapeutka z Fundacji Pomocy Psychologicznej i Edukacji Społecznej RAZEM (www.razem-fundacja.org).
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!