Uzdrawiające misterium
Przyjęło się przekonanie, że konchowanie jest trzykrotnie silniejsze od świecowania. W swojej praktyce wolę, z różnych względów, wykonywać moim pacjentom konchowanie zamiast świecowania. Sam zabieg konchowania czy też świecowania jest w odczuciu tego, komu się go wykonuje, bardzo przyjemnym przeżyciem. Mamy wrażenie, jakby się w pobliżu paliło ognisko, słychać charakterystyczne trzaski palącego się ognia. Można i trzeba z tego zabiegu uczynić uzdrawiające misterium poprzez stworzenie odpowiednich warunków.
Potrzebne akcesoria
Potrzebny jest wygodny stół, taki jak do masażu, dobra relaksująca muzyka, miłe otoczenie i dobra atmosfera, paląca się świeca, najlepiej woskowa. Powinniśmy używać konch czy też świec sprawdzonych, od dobrego producenta. Ważna jest jakość wosku użytego do produkcji. Nie powinien to być wosk pochodzący z ramki, w której rodzą się czerwie, ponieważ może być zanieczyszczony tak zwaną wylinką i innymi odpadami i wydalinami, ani też wosk z dodatkami stearyny czy parafiny. Istotne jest też, z jakich kwiatów pochodzi miód, a zatem i wosk. Tutaj jest już pole do popisu dla producenta i jego tajemnic dobrych konch.
Zakładamy, że mamy produkt dobry i sprawdzony, że stół prawidłowy i wymoszczony świeżym, papierowym prześcieradłem, płynie dobra relaksująca muzyka, pali się świeczka, a na stole, w pozycji bocznej, z wygodną poduszką pod głową leży przygotowany do konchowania pacjent. Bardzo dobre są poduszki wypełnione łuską gryczaną, ponieważ taka poduszka daje się dowolnie uformować i dopasować do głowy. Pacjent powinien też, dla lepszego komfortu, zostać przykryty odpowiednim kocem lub dużym ręcznikiem frotte. Powinniśmy mieć pod ręką jakiś nieduży stolik, a na nim przygotowaną parę konch.
Zawsze konchujemy oboje uszu, najlepiej zaczynając od „gorszego”.
Potrzebna nam będzie chusteczka higieniczna, aby osłonić ucho. Do tego celu należy ją złożyć na pół i wyciąć wzdłuż zgięcia otwór zbliżony długością do wielkości ucha. Po rozłożeniu chusteczki powinniśmy otrzymać owalny i podłużny otwór. Tym otworem nałożymy chusteczkę na ucho, jednakże wcześniej powinniśmy pomasować ucho, zwilżywszy je jakimś kremem. (…)
Masaż ucha
Uszy masujemy bezceremonialnie, a nawet brutalnie. Nie jest to, na szczęście, bolesne, natomiast bardzo dobrze pobudza receptory uszne, które są połączone ze wszystkimi organami ciała. Po wymasowaniu, trwającym około 1,5 do 2 minut, zakładamy osłonowo chusteczkę na ucho, by było bardziej estetycznie i bezpiecznie.
Zobacz też: Czy można konchować uszy samodzielnie?
Niezbędne rady
Na stoliku powinniśmy mieć jeszcze miseczkę z wodą do gaszenia konchy, jakieś płaskie naczynie do składania resztek, pałeczki plastikowe do czyszczenia uszu oraz trochę waty do zrobienia wacików, aby po zabiegu zatkać nimi uszy. Do tego jeszcze jakieś nieduże nożyczki do obcinania czarnego, niedopalonego kopcia.
Konchy nie palimy do samego końca, ponieważ zwykle zbiera się dużo zanieczyszczeń, które zatykają kanał uszny i konchę. Nie ma wtedy efektu ciągu kominowego, który jest tutaj niezbędny. Zanieczyszczenia mogą pochodzić z niepalnych pyłków kwiatowych zawartych w wosku oraz mogą to być toksyny wyciągnięte z ucha. Dlatego też, kiedy koncha spali się mniej więcej do połowy, należy ją wyjąć i przeczyścić.
Każdą konchę czyścimy osobnym patyczkiem. Oczyszczamy też początkowy odcinek kanału usznego plastikową pałeczką z wacikiem, aby kanał był drożny. Jeśli po konchowaniu na aluminiowej folii nie ma brązowej woskowiny ani też innych zanieczyszczeń, tylko drobniutki jasnobeżowy proszek, to znaczy, że z uchem jest już dobrze.
Koniec serii konchowań (po lewej – przed rozpoczęciem konchowań, a po prawej – po zakończeniu).
Błędne jest przekonanie niektórych konchujących, że zabieg ten powinien być wykonywany na siedząco, a koncha czy też świeca powinna być w pozycji poziomej. Bez efektu ciągu kominowego, wyciągającego nadmiar woskowiny i inne zanieczyszczenia, konchowanie lub świecowanie staje się nieefektywne i mały może być z nich pożytek. Powróćmy do samego początku.
Zobacz też: Świecowanie uszu - wypróbuj aromatyczne świece
Zaczynamy konchowanie!
Kiedy już ułożyliśmy pacjenta w pozycji bocznej na stole i okryliśmy go kocem, włączyliśmy w miarę cichą, relaksującą muzykę, zapaliliśmy woskową świeczkę i przygotowaliśmy wszelkie niezbędne akcesoria, łącznie z konchami, możemy przystąpić do misterium konchowania. Zwilżamy ucho wazeliną lub kremem, zwilżamy też pałeczką z wacikiem kanał uszny i masujemy ucho przez około 1,5 do 2 minut. Po wymasowaniu osłaniamy je chusteczką z wyciętym wcześniej otworem.
Teraz bierzemy konchę i robimy nieduży, uszczelniający kołnierzyk z wazeliny lub kremu wokół węższego otworu, odpalamy konchę od świecy, nagrzewając jej szersze obrzeże. Kiedy się już rozpali, stawiamy ją pionowo na którymś palcu lewej ręki i trzymamy dobrą chwilę, aż po odjęciu palca zacznie iść dym – do dołu przez dolny otwór konchy. Wtedy wkładamy ją delikatnie do ucha, jakby wkręcając do otworu.
Niektórzy mistrzowie polecają siedmiokrotne prawoskrętne okadzenie ucha wydobywającym się z konchy dymem, a dopiero potem włożenie jej do ucha. (…) Aby sobie ułatwić zrobienie kołnierzyka z wazeliny lub kremu na obrzeżu konchy, dobrze jest rozmazać trochę kremu na wieczku pudełka po wewnętrznej stronie i wtedy ruchami pociągająco-skrętnymi łatwo jest taki kołnierz zrobić.
Kiedy już włożyliśmy konchę do ucha, powinniśmy wygodnie usiąść, ułożyć rękę tak, aby palce dłoni znalazły się płasko na uchu, a pomiędzy nimi tkwiła w uchu koncha. Palce mają ją przytrzymywać. Teraz czekamy, aż koncha spali się do połowy, utrzymując ją możliwie w położeniu pionowym, na przedłużeniu obydwu kanałów usznych.
Spaloną do połowy konchę wyjmujemy, nie unosząc jej do góry, ale jakbyśmy łyżką wygarniali zanieczyszczenia z ucha. Konchę gasimy ostrożnie, lekko zanurzając końcówkę w małym naczynku z wodą, i zdmuchujemy tak, aby samej konchy nie zanurzyć w wodzie, bo trudno ją będzie rozpalić. Kiedy płomień zostanie stłumiony, obcinamy nożyczkami czarny kopciuch i patyczkiem oczyszczamy wnętrze nad jakimś płaskim naczyniem, a następnie odkładamy konchę na płaski talerzyk, aby pałeczką przeczyścić początek kanału usznego.
Następnie podpalamy konchę, kładziemy na palec końcówką wkładaną do ucha, trzymając na palcu około 1 min. i podnosząc nad palec, sprawdzamy, czy dym idzie do dołu, i dopiero wtedy wkładamy do ucha. Na wszelki wypadek końcówkę konchy trzymamy tuż przy samym uchu i szybkim ruchem wkładamy ją do otworu usznego, wtedy koncha nie zdąży „buchnąć” płomieniem do ucha. (…)
Pieczenie ucha. Czy to normalne?
Pod koniec konchowania robi się w uchu coraz cieplej i może pojawić się małe pieczenie, które lęk potęguje. Należy starać się uspokoić pacjenta, wyjaśnić, że ogień jest jeszcze od ucha daleko, a pieczenie jest niegroźne i trzeba je przetrzymać, ponieważ pod koniec konchowania najwięcej zanieczyszczeń wydobywa się z ucha. Zazwyczaj przy następnych konchowaniach zaufanie jest większe i pieczenie nie występuje. Gdy koncha dopali się już prawie do samego kolorowego paseczka, to wyjmujemy ją „łyżkowatym” ruchem i możemy zgasić, zanurzając zdecydowanie w wodzie. Odrywamy teraz palcami czarny kopeć konchy i rozwijamy ją powoli, ponieważ sklejona jest tylko woskiem. Najlepiej zacząć od nagrzanego końca. Później delikatnie rozwijamy aluminiową folię, na której widać to wszystko, co zostało wyciągnięte z ucha, zwłaszcza brunatne nacieki woskowiny. Czasem może być tego dużo.
Zobacz też: Akupunktura
Po konchowaniu…
Po zabiegu znów delikatnie oczyszczamy ucho pałeczką lekko zwilżoną kremem, aby łatwiej przylgnęły do niej zanieczyszczenia. Drugą pałeczkę możemy ewentualnie dać konchowanemu, aby sam sobie porządnie i głębiej doczyścił ucho, ponieważ on zrobi to bez obawy, ale nie jest to konieczne. Na zakończenie wkładamy waciki do uszu, aby jeszcze przez dwie godziny były zatkane i nienarażone na przewiewy chłodnego powietrza. Tego dnia nie myjemy już głowy.
Jak często można konchować uszy?
Robimy zwykle nieparzystą liczbę konchowań czy też świecowań, a liczba zabiegów zależna jest od wieku pacjenta oraz od tego, co się z ucha wydobyło. Prawidłowy stan ucha jest wtedy, kiedy na aluminiowej folii nie ma już brązowych wycieków woskowiny, a proszku jest niedużo i ma on kolor jasnobeżowy, jakby folię posypano przez sitko mąką. Najlepiej by było, abyśmy zrobili serię konchowań co drugi dzień, maksymalnie 11 razy, a dopiero po jakimś czasie możemy powtórzyć, i to już w krótszej serii. Niestety, zazwyczaj trudno o podobny komfort, dlatego też mogą się zdarzyć przerwy dłuższe niż jeden dzień, nie zawsze też jest stać zainteresowanego na taki pełny cykl zabiegów i w myśl przysłowia „lepszy rydz niż nic” robimy niekiedy mniej konchowań, niż powinniśmy, i w różnych odstępach czasu.
Może się też zdarzyć i tak, że pacjent ma mało czasu, ponieważ musi daleko i na dłuższy czas wyjechać. Wtedy, w drodze wyjątku, możemy robić zabieg codziennie.
Jeśli chcesz konchować samodzielnie…
Nie po to dość dokładnie opisuję technikę konchowania, abyście na podstawie tejże instrukcji brali się sami za konchowanie, ale żeby wam to ułatwić także wtedy, kiedy przejdziecie już szkolenie i otrzymacie stosowny certyfikat. Pragnę przede wszystkim przybliżyć prostą i skuteczną prastarą metodę poprawiania zdrowia, zwłaszcza w obszarze laryngologii. Jest to jednakże metoda wspomagająca i nie zwalnia nas od bycia pod kontrolą lekarza.
Wielu ludzi na głębszej prowincji może mieć z różnych powodów trudności ze stosownym przeszkoleniem, a zamówić świece lub konchy można wysyłkowo, także przez internet. W takiej sytuacji książka ta może być niezastąpioną doraźną instrukcją. Tak też powinna być traktowana.
Jeszcze raz zwracam uwagę na to, aby w trakcie palenia świecę czy też konchę trzymać pionowo. Świecowanie i konchowanie można zrobić samemu sobie, posługując się zegarkiem. Świeca pali się ok. 11–12 minut, natomiast koncha, zależnie od jej długości, nawet do 15 minut. A więc palenie się do połowy zajmie około 5–7 min. Zarówno świecowanie, jak i konchowanie nauczyłem się robić sobie sam, także profilaktycznie.
Zobacz też: Co to jest refleksologia?
Fragment pochodzi z książki "Naturalne metody uzdrawiania" autorstwa Tadeusza Piotra Szewczyka (Studio Astropsychologii, 2012). Publikacja za zgodą wydawcy.
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!