Na miejscu Basi...

Na miejscu Basi...
To była pechowa połówka roku. Nie najlepiej zdana matura, a tuż po niej rozstanie z Bronkiem, niewyobrażalnie przykre i upokarzające, bo była w nim zakochana swoją pierwszą wielką miłością.
/ 15.04.2008 14:21
Na miejscu Basi...
Wreszcie powrót do domu, gdzie nie miała przed sobą żadnych perspektyw. Wieś, w której wychowywała się Baśka, przypominała serialowy Tulczyn. Do większego miasta daleko, a w promieniu dwudziestu kilometrów nie było żadnego zakładu, gdzie można by podjąć pracę. Gdy więc po maturze Barbara wracała do domu, była poważnie wystraszona.
"Co ja teraz zrobię - zastanawiała się - nie mam żadnego zawodu, nie mam pieniędzy na studia płatne i nie mam szans na podjęcie pracy. Nawet do roboty w polu nie będę się mogła nająć, bo ludzie u nas biedni. Każdy ledwie wiąże koniec z końcem".
Mimo to tliła się w niej iskierka nadziei, że los może się odwrócić, że stanie się cud i ona coś dla siebie znajdzie. Wiedziała, że rodzice nie będą w stanie jej pomóc, bo po domu kręciła się jeszcze szóstka młodszego rodzeństwa. Pocieszali ją wprawdzie jak mogli, ale było im przykro. Przecież tak po cichu liczyli na pomoc najstarszej córki.

Basia starała się wynagrodzić staruszkom to, że tak ich zawiodła. Przejęła obowiązki matki w domu, zajmowała się najmłodszym rodzeństwem, czasami pomagała w gospodarstwie, o ile te trzy hektary można gospodarstwem nazwać. Na każdą gębę do wykarmienia przypadał zaledwie skrawek ziemi.
Już w lipcu zaczęło się z nią coś dziwnego dziać. Najpierw ta dziwna miesiączka, jeden dzień marnego krwawienia i jeszcze nie o czasie, później pojawiły się nudności.
Boże, jeszcze tego brakowało, powiedziała przerażona. Ze swoich wątpliwości nie zwierzyła się jednak ani mamie, ani żadnej koleżance. Przyjaciółka mieszkała daleko, a pisać do niej nie chciała. Bała się, że ktoś niepowołany może przeczytać list.

Za miesiąc była już pewna, że jest w ciąży. Duma nie pozwalała jej napisać do Bronka. Zresztą, pomyślała, on pewnie ma już nową dziewczynę. Dla takiego przystojniaka to żadna sprawa. O ciąży nie powiedziała też mamie. Dalej pracowała ciężko, jadła byle co, a gdy brzuszek zaczął się jej zaokrąglać, zastosowała prosty zabieg – bandaż. Wreszcie mama coś zauważyła. W końcu sama urodziła siedmioro dzieci.
- Który to miesiąc – zapytała od niechcenia. Baśka rozpłakała się i odpowiedziała.
– Szósty mamo, tak mi się wydaje.
- Czy on o tym wie?
- Bronek? Nie. Myśmy ze sobą zerwali tuż po maturze.
- Trzeba do niego napisać.
- Nigdy. Jestem zbyt dumna, by prosić go o cokolwiek. Zbyt mocno mnie zranił. A jeśli boisz się ludzi, to mogę stąd wyjechać.
- A gdzie?
- Może do domu samotnej matki. Słyszałam, że są takie nawet w naszym województwie. Na pewno mnie tam przygarną.
Mama pokiwała głowa, a na odchodnym powiedziała: "Pogadam z ojcem. Może on coś poradzi".

Baśka przepłakała całą noc. Jeśli zostanę, mówiła do siebie, zjedzą mnie tu na wsi. Mnie tam na tych plotkarach nie zależy, ale zatrują życie rodzicom. Nie zasłużyli na taki wstyd. A może stawić czoła tym wścibskim babom? Może napisać do Bronka?
Nazajutrz mama powiedziała: - Ojciec uważa, że nie powinnaś teraz pokazywać się ludziom. Ja włożę więcej ciuchów i będę udawać brzemienną. Jakoś sobie poradzimy. Gdy dziecko przyjdzie na świat, zarejestruję je na siebie. Niejedna we wsi tak robiła.
Basi ten pomysł niezbyt się podobał. I co, ja mam być siostrą własnego dziecka? Nigdy? Wolę upokorzenie i wstyd – powtarzała w myślach. Przecież mogę stąd wyjechać. Nic mnie nie trzyma w mojej wsi, a rodziców zawsze mogę odwiedzić. Wieczorem napisała długi list do Agaty, swojej najlepszej przyjaciółki. Wysłała też kartkę do Bronka. – Nie dam się – zawyrokowała, choć tak do końca nie była pewna, czy dobrze robi.
A ty, jakbyś postąpiła na miejscu Basi?


Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!

Redakcja poleca

REKLAMA