Na miejscu Darii...

Na miejscu Darii...
Nigdy nie przypuszczała, że coś takiego ją spotka, nawet przez chwilkę nie wierzyła w to, że takie rzeczy mogą się wydarzyć. Jej los potoczył się tak, jak to możliwe tylko w tanich filmach.
/ 15.04.2008 14:19
Na miejscu Darii...
Daria i Marcin znali się od ogólniaka, chodzili do tej samej klasy, potem razem wyjechali na studia, mieszkali w tym samym akademiku, tylko kierunek sudiów był inny. Daria ukończyła marketing i zarządzanie, Marcin fizykę. Zaraz po studiach postanowili zamieszkać razem, byli wyjątkowo zgraną świetnie funkcjonującą parą. Wszyscy od lat przywykli do Marcinów jak byli w kręgu znajomych nazywani.

Rok po ukończeniu studiów rodziny oczekiwały legalizacji tego związku. Niewiadomo dlaczego, nie działo się nic takiego, a Daria ciągle powtarzała, że przecież mają jeszcze czas. Marcin przystał na zdanie Darii, poza tym rozwijała się jego kariera na uczelni, musiał sporo czasu poświęcać badaniom, całymi dniami przesiadywał w laboratorium.
Daria była bardzo obrotną młodą osóbką, postanowiła od razu przypuścić atak na karierę i rzucić się w wir rozwijania znajomości i zbierania doświadczenia. Tuż po wakacjach rozpoczęła pracę, narazie w sekretariacie, w dużej korporacji farmaceutycznej. Firma zatrudniała kilkaset osób, ale ścieżki kariery przedstawiały się nadzwyczaj optymistycznie.
Wszystko zdawało się układać wprost idealnie. Mieli pracę, rozwijali się, byli młodzi i pełni energii.

Pewnego dnia Daria wspólnie z koleżankami wyszła na lunch do pobliskiej knajpki, jak często to robiły. Po zjedzonych kanapkach i zupie dziewczyny pośpiesznie ruszyły w stronę firmy, a Daria postanowiła jeszcze wejść do kiosku po gazety dla Marcina. Wchodząc, zderzyła się w drzwiach z niebieskookim "kimś". Zauważyła tylko te oczy, które badawczo śledziły każdy jej ruch, gdy sięgała po gazety i płaciła przy kasie. Próbując opanować drżenie rąk nie patrzyła na niego, ale wyczuwała jego badawczy wzrok na każdym centymetrze swojego ciała. Przytrzymał jej drzwi, gdy wychodziła, po czym wyszedł za nią. Obejrzała się dwa razy, zanim dotarła do przejścia, wypadła jej torebka z dłoni. On stał przed kioskiem i na nią patrzył. Nie uśmiechał się, nie podniósł dłoni, by jej pomachać, po prostu stał i patrzył. Podniosła torebkę, przerzuciła przez ramię i weszła na jezdnię, jak dziesiątki innych osób. Obejrzała sie jeszcze raz, zanim weszła do budynku, stał tam nadal.

"Kim on jest? Jaki bezczelny, nie odezwał się ani słowem, tylko wlepiał we mnie wzrok!" — myślała Daria. Złapała się na tym, że nie potrafi powiedzieć ani jednego więcej szczegółu o jego wyglądzie, poza tym, że ma najbardziej błękitne i lazurowe jednocześnie oczy, jakie kiedykolwiek widziała. Tak naprawdę nie wiedziała, czy to lepiej, że się nie odezwał, a tylko patrzył, a może niepotrzebnie na nią patrzył, po co się w ogóle nad tym zastanawia... Pewnie jakiś zboczeniec.

Do końca dnia Daria nie mogła się skupić na żadnej pracy, doczekała godziny 17.00 zatopiona w myślach o mężczyźnie, którego widziała tak krótko. Wychodząc z biura, zamyślona i roztargniona jednocześnie, spoglądała w stronę kiosku, jakby miał tam czekać te kilka godzin. Zagapiła się na przejściu, jednak gdy tylko weszła na jezdnię i podniosła wzrok, spostrzegła, że ON stoi naprzeciwko niej, jakby jedynie przeniósł się w to miejsce spod kiosku i rzeczywiście czekał te kilka godzin. Szła prosto na niego, patrzyli na siebie, nigdy wcześniej niczego takiego nie czuła.

Nie wypowiedział ani słowa, wziął ją za rękę, wsiedli do pierwszej napotkanej taksówki i ruszyli.
Patrzył na nią w taksówce, ale twarz miał niemal kamienną, widziała tylko iskry w jego błękitnych oczach. Nie wiedziała co się dzieje. Zabrał ją do domu, rozebrał i kochał się z nią delikatnie i zdecydowanie jednocześnie, traktował, jakby już należała do niego.
Po wszystkim, gdy już byli zmęczeni, a w powietrzu unosił się zapach dwóch rozedrganych ciał, Daria zapytała:
- Jak masz na imię?
- Adam.
- Ja jestem Daria. Muszę już wracać.

Nie oponował, więc wstała i ubrała się. Patrzył na nią, cały czas milcząc. Przy drzwiach powiedziała:
- Zobaczymy się jeszcze?
- Na pewno. - odpowiedział Adam bez cienia uśmiechu.

Kolejne dni, to kłamstwa w pracy i spotkania z Adamem, który czekał na nią po pracy. Niewiele o nim wiedziała, jedynie tyle, że jest od niej kilka lat starszy, wspina się i dużo podróżuje po świecie. No i jest chyba wolny. W odróżnieniu do Darii, która po dwóch tygodniach potajemnych spotkań zwierzyła się Adamowi z tego, że ona i Marcin są parą już od wielu lat. Adam jednak nie przejął się tym, takie wrażenie odniosła. Skwitował tylko słowami: "Więc co tu robisz?".
Marcin jakby niczego nie zauważał, zazwyczaj wracał już po niej do domu, więc zawsze zdążyła się ogarnąć przed jego powrotem. Nadal wiedli życie, jak to, przed spotkaniem Darii z Adamem. Może nawet było lepiej, bo Daria bardzo starała się wynagradzać swoją czułością zdradę, jakiej się dopuszczała z Adamem. Wiedziała, że krzywdzi Marcina, ale nie potrafiła już myśleć o niczym innym, jak o Adamie. Nawet wtedy, gdy spędzała noce w ramionach Marcina.

Po niemal dwóch miesiącach kłamstw z namiętności, jakiej nigdy nie doświadczyła, zdarzyło się coś nieoczekiwanego. Adam pewnego dnia zadzwonił, by przyjechała prosto do niego, bo czeka z niespodzianką. Daria zwolniła się wcześniej z pracy i pojechała do niego. Jechała z duszą na ramieniu, jej podniecenie było tak silne, że pomyliła nawet bloki, przemierzając osiedle biegiem. Zapukała, otworzył jej Adam w samych dżinsach. "Jaki on piękny!" - pomyślała. Wziął ją za rękę, posadził na łożku i powiedział, że pragnie nigdy się z nią nie rozstawać i oświadczył się Darii. To było takie romantyczne i jednocześnie niespodziewane. Odpowiedziała, że bardzo chce, ale muszą to chwilę odłożyć. Potem wziął ją w ramiona i kochał się z nią długo i namiętnie.

Dwa dni później Daria i Marcin wybrali się do kina, po seansie szli do domu pieszo. Wtedy dusza Darii rozdarła się i przyznała się Marcinowi, że od tygodni ma romans z innym mężczyzną, że kocha Marcina, ale nie wie, jak postąpić, że Adam się jej oświadczył, a ona prawie się zgodziła, że nie wie, jak postąpić. Marcin po tych słowach stanął jak osłupiały, w jego oczach zakręciły się łzy, z jego ust wydobyły się tylko słowa: "Jak mogłaś? Ja nadal cię kocham. Nie chcę, by cokolwiek między nami się zmieniało". Po czym odwrócił się i odszedł, a właściwie pobiegł przed siebie.
Daria stojąc tak, postanowiła wszystko przemyśleć. Co mam zrobić, jak postąpić, którą z tych dróg wybrać?


Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!

Redakcja poleca

REKLAMA