Na miejscu Magdy

Na miejscu Magdy
Przygotowania trwały, sukienka uszyta, sala opłacona, orkiestra i kościół — wszędzie już było zapisane, że tego dnia odbędzie się ślub Magdy i Pawła.
/ 15.04.2008 14:06
Na miejscu Magdy
Spotkali się 9 lat temu, ona ledwie rozpoczęła studia, a on — mężczyzna 4 lata starszy, już w trakcie rozwodu. Magda zakochała się w Pawle bez pamięci, on w niej. Na początku oboje nie traktowali tego "związku" zbyt poważnie. Może nawet trochę się tego bali. Magda bała się wiązać się z mężczyzną, który jest już po rozwodzie, a na dodatek ma z tego związku małe dziecko, niespełna 3-letnie. On natomiast po prostu nie chciał się angażować. Rzeczywistość jednak okazała się trochę inna, i tak przecież tworzyli już parę.

Magda zdążyła skończyć studia, znaleźć pracę, cały czas byli ze sobą, niemal jak stare już dobrze rozumiejące się małżeństwo. Paweł wielokrotnie zmieniał zajęcie. Wszyscy dookoła przywyczaili się do tego stanu rzeczy, Magda od zawsze była z Pawłem i zawsze z nim będzie. Różnili się fizycznie, ale nawet to miało swój niezwykły urok.
Naturalną rzeczą było fakt, że w Walentynki dwa lata temu Paweł oświadczył się Magdzie. Była zaskoczona romantyzmem, jaki ujawnił się w Pawle przy okazji oświadczyn. Zaręczyny tej pary dla nikogo nie były zaskoczeniem, wywołały jednak lawinę pytań, kiedy zalegalizują swój związek. Naturalnym było również, że przygotowania trwają, a z rocznym wyprzedzeniem było już wiadomo, o której godzinie para przysięgnie sobie miłość.

Miesiące mijały, przygotowania pełną parą, sprawnie wybrano piękne miejsce, letni sierpień, jako miesiąc tej uroczystości, orkiestra wybrana, ksiądz zapisał w kalendarzu godzinę 17. Magda szyła sobie sukienkę ślubną i właściwie pozostawało ustalić menu i dokładną listę gości. Na weselu miało bawić się ponad 200 osób.

Od jakiegoś jednak czasu coś się między nimi nie układało. Paweł był opryskliwy, nie chciał się angażować w wiele spraw, Magda była trochę zniecierpliwiona, awantura była gotowa. Paweł nie chciał angażować się we wspólne życie codzienne, a przecież od jakiegoś czasu mieszkali razem. Zauważyła to nawet córka Pawła z poprzedniego małżeństwa. Roksana bardzo lubiła Magdę, wręcz można zaryzykować twierdzenie, że poniekąd dziewczynka traktowała ją jak pełnoprawną matkę, tylko mówiła do Magdy po imieniu.

Pewnej marcowej niedzieli, gdy już stopniały śniegi, Magda namówiła Pawła, by wybrali się do Kazimierza Dolnego nad Wisłą. Zwykle Paweł nie miał ochoty na wczesnoporanne wycieczki niedzielne, gdyż jako pracownik ochrony w klubie nocnym lubił długo sypiać, tym jednak razem prawie bez mrugnięcia okiem wybrali się na wycieczkę. Poruszali oczywiście kwiestie swojego zbliżającego się ślubu i wesela, byli już po naukach przedmałżeńskich, ale wraz kilka kwestii było spornych. Jak to zwykle bywa, gdy w grę wchodzą emocje, wybuchła awantura. W trakcie tej rozmowy Paweł wykrzyczał, że ma tego dość...
- Nie chcę już być z tobą, mam tego dość, nie mogę na to patrzeć i nie chcę się żenić, wcale..., nigdy...!
- Jak to? Paweł uspokój się, to tylko kłótnia - próbowała uspokoić go Magda.
- Nie, już dawno chciałem to powiedzieć, nie chcę się żenić, nie chcę być drugi raz w małżeństwie - tłumaczył się Paweł.
- Po co więc ta cała szopka? Po co mi się oświadczałeś, po co tyle miesięcy załatwiania? Dlaczego mi to robisz?
- Magda, możemy dalej być parą, ale nie chcę małżeństwa.

Magda stała, jak zamurowana. Nie mogła uwierzyć w słowa, które padły. Tyle lat z jednym człowiekiem i okazuje się, że nie masz o nim pojęcia, nie znasz go, ani trochę.
W milczeniu wrócili do domu. Jeszcze tego samego wieczora, gdy Paweł poszedł do pracy, Magda spakowała swoje rzeczy, a dwóch kolegów pomogło jej przewieźć je do mieszkania, w którym Magda mieszkała wcześniej z mamą. Nie chciała z nikim rozmawiać. Zamknęła się w pokoju i dopiero wtedy zaczęła płakać. Oczywiście kilka godzin później dzwonił Paweł, ale nie odbierała telefonu od niego i zamierzała narazie przy tym wytrwać.

Następnego dnia odesłała mu pierścionek zaręczynowy, pocztą. Paweł szukał z nią kontaktu, nawet przychodził do mieszkania, w którym przebywała, ale mama Magdy skutecznie odsyłała go z kwitkiem. Minął tak ponad tydzień, gdy któregoś dnia Magda wychodziła z pracy, czekał na nią Paweł, z bukietem kwiatów.
- Proszę, porozmawiajmy. Przepraszam... wybacz mi... Nie chciałem...
- Czego ode mnie chcesz? Po co tu przyszedłeś?
- Odesłałaś pierścionek, jest twój.
- Nie chcę twojego pierścionka, ani nie chcę ciebie. Zostaw mnie w spokoju.
- Magda, proszę, porozmawiaj ze mną...
- Dość już powiedziałeś, nie mam ochoty na więcej.

Mijały tygodnie, codziennie Paweł dzwonił do Magdy, a ona nie odbierała. Jednak spotkali się przypadkiem na osiedlu, na którym oboje mieszkali. Paweł bez ogródek podszedł do niej i powiedział:
- Madzia, kocham cię, chcę być z tobą i chcę się z tobą ożenić. Zrobię wszystko, czego zapragniesz, tylko do mnie wróć. Pobierzmy się w naszym terminie, jeszcze nic nie odwołałem... Madzia, proszę...

Magda była zaskoczona, patrzyła na Pawła szeroko otwartymi oczami i nie mogła w to uwierzyć.
- Czy to naprawdę dzieje się w moim życiu? - myślała...

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!

Redakcja poleca

REKLAMA