Na miejscu Martyny

Na miejscu Martyny
Co się stało, co umknęło, czy wcześniej nie było żadnych przesłanek, niczego się nie domyślała... Tak bardzo mu wierzyła.
/ 15.04.2008 13:46
Na miejscu Martyny
Zabawa sylwestrowa, początek krótkiego tegorocznego karnawału. To czas zabawy, śmiechu i miłego spędzania zimowych jeszcze wieczorów. Tego roku Martyna z Jackiem wybrali się do znajomych, miało być około 10 osób, znali gospodarza, oraz dwie koleżanki. Resztę mieli poznać na miejscu. Zapowiadała się spokojna taneczna domówka zakrapiana alkoholem.

Na początku imprezy wszyscy zasiedli przy stole, aby się oswoić z resztą towarzystwa, zapoznać i wymienić pierwszymi toastami. Towarzystwo, w którym znaleźli się: Martyna i Jacek - dobiegało trzydziestki, lub było tuż po, zupłnie jak oni. Ludzie młodzi, pracujący, cieszący się życiem i czerpiący z niego na miarę swoich możliwości. Młodzi, wykształceni, znający swoje pragnienia i dążący do ich realizacji.

Jacek zwykle zachowuje rezerwę wobec osób nowopoznanych, ale nigdy nie bywa arogancki, natomiast Martyna ma niezwykłą łatwość nawiązywania kontaktów. Poza tym znała Pawła - gospodarza imprezy sylwestrowej, jego dziewczynę Kasię oraz Magdę i Ulę, bliskie koleżanki Kasi. I tak po kilku toastach rozpoczęły się tańce, wszyscy bawili się hucznie, były zawody w odbijaniu balona, ślizgi na parkiecie z partnerką na rękach, a przy tym niezliczona ilość siniaków oraz bliższe zapoznanie uczestników konkurencji. W całej zabawie uczestniczyła również Martyna noszona na rękach przez Jacka. W końcu byli już ze sobą ponad rok, mieszkali razem, nadal mocno zakochani.

Zabawa trwała i nim się wszyscy zorientowali była prawie północ. Tuż przed północą komplet zabawowiczów wyległ przed blok z szampanami i kieliszkami. Były fajerwerki, toasty, życzenia... Rozpoczął się Nowy Rok.

Po hucznych toastach na solidnym mrozie całe towarzystwo wróciło do mieszkania, gdzie kontynuowano zabawę. W sumie zabawa była taka sama, tylko większa ilość alkoholu we krwi sprawiła, że kontakty się zacieśniały, a rozmowy były coraz odważniejsze. I tak krążąc pomiędzy pokojem a kuchnią, gdzie była impreza stojąca, Martyna szybko chciała wślizgnąć się do toalety, póki nie było kolejki, otworzyła drzwi i zapaliła światło.. ku jej zaskoczeniu, nie była sama. Na środku łazienki stała Ula bez bluzki, z nagim biustem i całujący ją i trzymający za piersi Jacek. Martyna stanęła jak wryta, spojrzała na zaskoczoną obściskującą się parę i wycofała się spokojnie, gasząc światło. Nie patrząc na nic, od razu skierowała swoje kroki ku drzwiom wyjściowym, w biegu złapała kurtkę i torebkę, po czym wybiegła na klatkę schodową.

Potem Martyna pamięta jeszcze, gdy wsiada do złapanej na ulicy taksówki i wraca do mieszkania. Tam szczelnie zamyka drzwi wejściowe, aby Jacek nie mógł ich otworzyć z zewnątrz i szybko biegnie pod prysznic. I dopiero w wannie zaczyna szlochać...
Po wyjściu z łazienki czuje się zupełnie trzeźwa i zamiast położyć się spać, krąży z kawą po mieszkaniu.

Jacek nie wraca do domu. Martyna szaleje z niepokoju, ale nie wie, jak ma się zachować, więc nie robi nic. Z wyczerpania zasypia. Szczęk klucza w drzwiach budzi ją dopiero koło 7 rano. To on. Jacek próbuje dostać się do mieszkania. Zaczyna stukać i prosić Martynę o otwarcie drzwi. Ona się jednak waha, nie tyle nad otwarciem drzwi, co nad tym, jak to będzie dalej i czy będzie cokolwiek...

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!

Redakcja poleca

REKLAMA