A przecież Marta była sama z wyboru. Dla niej najważniejsze były kariera, pieniądze, od czasu do czasu dobra zabawa. Ot, życie dla przyjemności. Poświęcenie dla rodziny nie wchodziło w rachubę.
- Gdybym – powiedziała kiedyś – założyła rodzinę, nie byłabym prezeską dużej firmy i nie wyglądałabym tak, jak wyglądam. Przynajmniej nikt nie powie, że mam czterdzieści pięć lat. Zamiast zajmować się dziećmi i gotowaniem obiadków mężowi, szefuję ogromnej firmie, chodzę na siłownię, jeżdżę do spa, zatrzymuję się w luksusowych hotelach i ubieram się w Mediolanie, a nie w Nadarzynie.
Badawczym okiem obejrzała salę, rzuciła powłóczyste spojrzenie w kierunku grupki mężczyzn i podeszła do jednej ze znajomych.
- Pozwól – odezwała się elegancka, choć nie tak świetnie utrzymana jak Marta kobieta – że przedstawię ci mojego syna. Jacek jest studentem czwartego roku architektury. To mój skarb, oczko w głowie.
Marta spojrzała w jego stronę. Przecież to ten chłopak, na którego zwróciła uwagę tuż po wejściu. Udawała zaskoczoną.
- A nie boisz się – powiedziała ze śmiechem – że ktoś ci ten skarb odbierze. Musisz go strzec jak oka w głowie.
Zarumienił się po chłopięcemu. Chyba zrobiła na nim wrażenie. Przedstawiając się powiedział niezdarnie: – Skąd się znacie, bo chyba nie z uczelni.
- Nie, ze szkoły. Przez jakiś czas siedziałyśmy nawet w tej samej ławce.
Dla matki Jacka był to policzek. Dla Marty komplement, który natychmiast postanowiła wykorzystać. Nietrudno się domyśleć, że noc zakończyli w apartamencie Marty.
Umówili się na następne spotkanie. Nie było już tak gorące jak to po balu. Każde kolejne było zresztą coraz bardziej mroźne. Marta była coraz bardziej zaborcza, Jacek coraz bardziej znudzony. Ona obdarowywała go drogimi podarunkami, on nawet nie pamiętał o kwiatku. Nie chciał też pokazywać się z nią na ulicy. Taka sypialniana przygoda. Stawał się też niegrzeczny.
- Gdzie twoje maniery – mówiła Marta.
- Przecież niczego ci nie obiecywałem – odpowiadał Jacek. – Nie pasujemy do siebie. Dzieli nas wszystko. Zrozum, jesteś koleżanką mojej matki.
Do Marty nic nie docierało. Kilka razy pozwoliła sobie nawet zadzwonić do jego rodzinnego domu. Nie ochłonęła nawet wtedy, gdy matka Jacka poprosiła ją o rozmowę i gdy zagroziła, że złamie jej karierę.
– On musi być ze mną – powtarzała Marta. - Nigdy mi tak nie zależało na żadnym mężczyźnie. Co mam robić? Wyjechać, zrezygnować, czy walczyć? Po diabła mi kariera, skoro czuję się taka samotna.
W końcu Jacek się złamał i zgodził na spotkanie. Przegadali całą noc. Gdy wychodził z jej luksusowego mieszkania, był załamany.- Przecież nie jestem łobuzem – powtarzał. – Ale nie jestem też instytucją charytatywną. Zachowywałem się uczciwie. Niczego jej nie obiecywałem. To była tylko przygoda. Obydwoje zdawaliśmy sobie z tego sprawę. Co mam teraz robić? Jeśli zostanę, nie uwolnię się od Marty. Jeśli odejdę, zranię kobietę, z którą przez chwilę było mi naprawdę cudownie.
A ty, jakbyś postąpił(a) na miejscu Jacka? Jak należy się zachować?
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!