Na miejscu Grażyny

Na miejscu Grażyny
Życie doświadcza z każdym dniem bardziej, a potem stawia jeszcze przed trudnymi wyborami.
/ 15.04.2008 13:36
Na miejscu Grażyny
Lubiła tam przychodzić. Kościółek był maleńki, przytulny i przyjazny wiernym. Zawsze, gdy zdarzyło się coś dobrego, szła, by podziękować, gdy wpadała w tarapaty, zjawiała się, by poprosić o wsparcie, poradzić się, a nawet wypłakać. Rozmowy z Panem Bogiem dodawały jej sił, działały oczyszczająco.

Ostatnio Grażyna miała wiele powodów do rozpaczy. Jej maleńka córeczka często chorowała, mama, która pomagała w domu, poważnie zaniemogła i mogło być tylko gorzej, a mąż, jak przystało na klasycznego tchórza, który nie radzi sobie z problemami, po prostu spakował walizkę i odszedł.
– Teraz to już chyba sobie nie poradzę – szeptała. – Pomóż mi Boże, zostałam sama, bez pomysłu na dalsze życie.
Nawet nie zauważyła, że obok niej stanął młody ksiądz. Nie znała go, a może nigdy nie zauważyła. Mimo to zaczęła z nim rozmawiać. Nareszcie mogła się wyżalić. Nie wyspowiadać, ale zwierzyć, opowiedzieć o swoich nieszczęściach, poradzić, poszukać wsparcia.

Gdy przyszła następnego dnia, on już był. Usiadła w swojej ławce i zaczęła się modlić. Nie zdziwiło jej także, gdy zobaczyła go kolejny raz. – Na pewno przejął się mym losem – powiedziała po cichu. Mimo to coraz częściej o nim myślała. Bywało, że zamienili ze sobą kilka słów, bywało, że ich spojrzenia tylko się spotkały. Łapała się jednak na tym, że te spojrzenia były inne od tych, których mogłaby się spodziewać po księdzu. Ona też zaczęła się dziwnie zachowywać. Bardziej dbała o wygląd, starała się zawsze mieć makijaż.

Któregoś dnia nie zastała go w kościele.
Była przerażona. Dlaczego? Czyżby i on uciekł przede mną? Odważnie wstąpiła do zakrystii i zapytała.
- Co się dzieje z tym młodym księdzem? Czy zmienił parafię?
Stara zakonnica popatrzyła na nią badawczo i odrzekła:
- A co cię dziecko tak interesuje ksiądz Artur. Wyjechał na kilka dni, mówił, że ma do załatwienia jakieś ważne sprawy.
Obdarzyła zakonnicę radosnym uśmiechem i dodała.
– Ksiądz Artur pomógł mi przetrwać najtrudniejsze chwile. Czy trudno się dziwić, że chcę wiedzieć, co się z nim dzieje.

Zakonnica pokiwała głową i odeszła. Grażynie jednak wydawało się, że siostra opatrznie potraktowała jej pytanie. Było jej przykro. Podwójnie przykro. Zdała sobie sprawę, że ksiądz Artur jest dla niej kimś ważnym, kimś, kogo już dawno przestała traktować jak duszpasterza. – Dlaczego znowu ja? Czy naprawdę muszę przyciągać wszelkie nieszczęścia tego świata?
Przez następne dni nie przychodziła do kościoła. Miała żal do wszystkich. Do Boga także, że wystawił ją na tak ciężką próbę.

Zachowywała się trochę jak robot.
Przedszkole, praca, przedszkole, dom. Robiła tylko to, co musiała. Jedzenie dla mamy i dziecka, dla siebie dużo kawy i godziny rozmyślań.
Artur zjawił się po kilku tygodniach. Nieśmiało zapukał do jej drzwi. Ucieszyła się na jego widok. Przecież nie wierzyła, że jeszcze go kiedyś zobaczy.
- Musimy porozmawiać.
- O czym? O tym, że znów będę sama.
- O nas. Ja także nie potrafię bez ciebie żyć.
- Przecież ty już raz ślubowałeś. Dla nas nie ma przyszłości. Arturze, zapamiętaj, tobie nie wolno kochać.
- Musimy znaleźć wyjście. Rozmawiałem z biskupem. Nie chcę, abyśmy się ukrywali ze swoją miłością. Jeśli kościół nas odrzuca, to weźmiemy tylko ślub cywilny. A wierzyć nam nikt nie zabroni.
- Wiara Arturze to także życie zgodne z nauką kościoła, z jego zasadami, obowiązkami i prawami.
- Ja już podjąłem decyzję. Jeśli mnie kochasz, spróbuj ułożyć sobie życie ze mną. Będę cierpliwie czekał.
Teraz przyszły najdłuższe noce bez snu. – Jeśli odejdę – myślała – zostanę sama. Jeśli zdecyduję się na związek z Arturem, kościół się ode mnie odwróci. Ale od niego też. Co robić?

A ty, jakbyś postąpiła na miejscu Grażyny?

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!

Redakcja poleca

REKLAMA