Na pewno tymi marzeniami kierował duch Gauguina i jego obrazy. Któregoś dnia Anka znalazła na babcinym strychu wydany w międzywojniu pamiętnik malarza "Noa, Noa". Wieczorami czytali najciekawsze jego fragmenty. Gdy Anka chciała się z Krzyśkiem podroczyć, zaczepnie pytała.
- No powiedz Krzysiu, co ten Gauguin widział w tych Tahitankach. Przecież one wcale nie są piękne.
Mimo to w odwiedzanych na świecie muzeach najdłużej przystawali przy płótnach francuskiego malarza, a już na "Kobiety z Tahiti" w Galerii Drezdeńskiej mogli patrzeć godzinami.
Wreszcie marzenie stało się realne do spełnienia. Anka dostała ekstra premię za jakiś nadzwyczajny projekt reklamowy, Krzysiek w nagrodę za miniony rok - bilet lotniczy dla dwóch osób w dowolne miejsce na świecie.
- Polinezja Francuska – krzyknęli na komendę.
- Ty przyjrzysz się tym Gauguinowskim pięknościom, ja pozachwycam się rafami koralowymi, nawdycham zapachów wanilii i kawy.
- Możesz sobie żartować, ale ludzie czasem przez całe życie gonią za marzeniami. Dla nas los jest wyjątkowo łaskawy – odrzekł poważnie Krzysztof.
Tahiti przywitało ich przepięknymi kolorami, słońcem, życzliwymi ludźmi. Byli oczarowani.
- Gdybym umiała tak pięknie malować – wzdychała Anka.
- Gdybym nie był tak zakochany – śmiał się Krzysztof.
Chłonęli każdy skrawek tej tajemniczej ziemi. Pływali po umieszczonych w dolinach rzekach, kąpali się w morzu, opalali na ciepłych plażach. Wieczorami chodzili po plaży i szukali pereł.
Krzysztof od czasu do czasu znikał.
- Pewnie marzy o samotności. Niech się nią nacieszy – szeptała Anka.
Głuptaska nawet nie zauważyła, że obsługująca ich pokojówka z zainteresowaniem zerka na jej męża. Czasami tylko powiedziała.
- Popatrz Krzysiu, taka młodziutka i już musi ciężko pracować.
- Znowu nie taka młodziutka. Kobiety południa bardzo wcześnie dojrzewają.
Gdy jednak którąś z rzędu noc Krzysztof spędził poza hotelowym pokojem, Anka zaczęła się denerwować.
- Gdzie on chodzi i dlaczego nie bierze mnie z sobą?
A on wracał z tych wojaży, kładł się do łóżka i zasypiał kamiennym snem.
Wreszcie Anka nie wytrzymała.
- Czyżby i tobie piękna Tahitanka zawróciła w głowie?
Obruszył się, nie odpowiedział na zaczepkę, ale widać było, że jest mocno zdenerwowany. Jej spojrzenia zaczęła także unikać młodziutka pokojówka.
- Nie, to niemożliwe – myślała. – Przecież Krzysztof jest inny. Nie goni bez sensu za obcymi spódniczkami.
Pod koniec pobytu doszło jednak do poważnej rozmowy między małżonkami. Krzysztof przyznał się do romansu, płacząc mówił, że nie był w stanie oprzeć się urokowi dziewczyny, przyrzekał, że po powrocie wszystko wróci do normy.
- Nic i nigdy już nie wróci – mówiła Anka. – Zdrada jest zdradą, obojętnie gdzie i w jakiej sytuacji. Szkoda, że nasze marzenia tak się kończą.
Do kraju wracali jak dwoje obcych sobie ludzi. Anka milczała, Krzysztof starał się od czasu do czasu zagadać, ale spotykał się tylko z obojętnością. Na lotnisku w Warszawie Anka powiedziała.
- Jeśli nie masz się gdzie zatrzymać, możesz przenocować w naszym mieszkaniu. Przy okazji omówimy warunki rozwodu.
- Chcesz przekreślić – odrzekł Krzysztof – te wszystkie razem spędzone lata.
- To ty je przekreśliłeś – odrzekła poważnie Ania. – Na pamiątkę weźmiesz sobie stary pamiętnik tego rozpustnika. Straszny z ciebie drań. Dla nas nie ma już nadziei.
A ty jak sądzisz?
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!