Ostatnio jednak nie może sobie poradzić z zaistniałą sytuacją, po prostu nie jest w stanie wyperswadować prowadzącemu lekcje religii księdzu, że na pytania dziecka należy odpowiadać, a wątpliwości rozwiewać. Uwagami w dzienniczku niczego się nie da załatwić. Informacja, że dziecko zadaje głupie pytania do niczego dobrego nie zaprowadzi.
Kilka tygodni temu pierwszaki miały lekcję religii w sali biologicznej. W pewnej chwili Zuzia zapytała:
- Proszę mi powiedzieć, jaki jest stosunek księdza do teorii ewolucji.
Prowadzący zajęcia zsiniał ze złości.
– Co za kretyńskie pytanie – wyrzucił z siebie. - Człowiek pochodzi od Boga i to powinnaś na całe życie zapamiętać. Jesteś katoliczką i jakieś głupawe teorie nie powinny cię interesować.
Przy okazji wpisał stosowną uwagę do dzienniczka. Ta uwaga wyjątkowo zdenerwowała Doris. Przed kolejną lekcją czekała na korytarzu.
- Będziemy musieli porozmawiać.
- Ale o czym?
- O tej uwadze i całej wypowiedzi księdza. Obelgami niczego ksiądz nie załatwi. Kościół już dawno stara się ten problem wyjaśnić. I robi to mądrze. Powinien ksiądz więcej czytać, może przyniosłoby to lepsze skutki wychowawcze.
Niestety, nie udało się jej przekonać katechety. Tylko namieszała, narozrabiała i nic nie osiągnęła. Zuzia stała się jeszcze bardziej dociekliwa, a nawet niegrzeczna, a ksiądz całkowicie bezradny i coraz bardziej w stosunku do małej złośliwy.
Gdy na kolejnej lekcji zapytał o to, co dzieci wiedzą o pierwszej komunii, Zuzanna z błyskiem w oczach powiedziała:
- Ja nic nie wiem, ale do komunii się nie wybieram i dlatego nie chcę się dowiedzieć.
- A to dlaczego moja panno?
- Bo nie odpowiada mi to przebieranie się w białą suknię i paradowanie w niej przez cały tydzień po komunii. To głupi pomysł.
Uwagę opatrzoną specjalnym komentarzem oczywiście napisał. Przy okazji sprawił, że dziewczynka kategorycznie odmówiła chodzenia na dalsze lekcje.
- Nie będę – krzyczała – wygłupiać się i wysłuchiwać tych bzdur o duchach na cmentarzach, nie będę się bawić na lekcji w jakieś głupie wojny.
- O jakich wojnach ty mówisz?
- Mamo, on wymyśla dla nas jakieś zabawy w wojnę. Są dobrzy i źli, i ci źli zawsze muszą przegrać, a ci dobrzy wygrywają, bo się modlą.
Doris była przerażona. Teraz naprawdę nie wiedziała jak się zachować i jak zareagować na kategoryczną odmowę córki chodzenia na lekcje.
Nic też nie dała rodzinna narada z mężem, rodzicami, teściami, małą Zuzią. Córka obstawała przy swoim i żadne argumenty do niej nie trafiały. Uparcie powtarzała, że więcej na religię nie pójdzie, bo ksiądz źle się zachowuje, jest niesprawiedliwy i czepia się jej przy byle okazji.
To był naprawdę poważny problem. Córka była za mała, aby podejmować samodzielnie tak trudne decyzje, a ona nie wiedziała, jak ją przekonać. Na pewno nie wolno jej niczego kazać. To przyniesie tylko odwrotny skutek.
- Może powinnam jeszcze raz porozmawiać z księdzem? A może należy porozmawiać z dyrektorką szkoły? Może powinnam się wybrać do parafii albo do kurii? Co mam robić? A jeśli jeszcze bardziej zaszkodzę swojemu dziecku? Przeniesienie małej do innej szkoły też będzie głupim pomysłem. Ona lubi swoje koleżanki, lubi wychowawczynię, dobrze się w szkole czuje. Nie wiem, po raz pierwszy jestem zwyczajnie bezradna.
Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!