Na miejscu Moniki

Na miejscu Moniki
Zdrada przyjaciół i osób bliskich boli najbardziej, bo wydaje nam się, że dobrze je znamy, ale czasem okazuje się, jak bardzo się mylimy...
/ 14.04.2008 15:12
Na miejscu Moniki
Monika nie należała do osób, z którymi łatwo nawiązać kontakt, a już o przyjaźni z nią trudno było marzyć. Małomówna, skryta, niechętna do zawierania znajomości, nieufna.
Bożena musiała się sporo natrudzić, aby zdobyć jej zaufanie. Tak naprawdę dopiero na studiach dziewczyny się do siebie zbliżyły. Nie była to jednak chemia tylko okoliczności. Obydwie znalazły się daleko od domu, w dużym mieście. Nic dziwnego, że wspólnie wynajęły małe mieszkanko, bo to i taniej i raźniej. Od tej pory wszędzie chodziły razem. No może poza biblioteka, gdzie Monika spędzała większość czasu, a gdzie Bożena zaglądała tylko przed sesją.

Gdy koło Moniki zaczął się kręcić starszy o dwa lata Andrzej, chłopak z tego samego wydziału, Bożena usunęła się w cień. Tak przynajmniej się wszystkim wydawało. Namawiała przyjaciółkę na spotkania z Andrzejem, wysłuchiwała jej zwierzeń, tłumaczyła, że to wartościowy chłopak. Monika jednak była ostrożna, zaś Andrzej uparty. Imponowała mu ta dziewczyna, spokojna, mądra, wyważona, a poza tym niezwykle atrakcyjna.

W końcu Monika skapitulowała, Andrzej był szczęśliwy, ona zakochana. Stworzyli idealną parę. Razem na uniwersytet, razem do kina, razem do stołówki. Czasami zabierali ze sobą Bożenę, ale ona wyraźnie unikała ich towarzystwa. Stała się smutna, apatyczna, bywała też zgryźliwa.
- Co się z tobą dzieje – zapytała któregoś dnia Monika.
- Nie wiem, może jestem zazdrosna. Ja nie mam takiego szczęścia. Faceci uważają, że jestem łatwa i proponują tylko łóżko.
- Mów mniej i nie prowokuj. Wyjdzie ci to tylko na dobre.
Wieśka pokiwała głowa, zamyśliła się, ale już po chwili zaczęła paplać od rzeczy. Po tej rozmowie zaczęła znikać na całe dnie.
Któregoś razu wróciła do domu wyraźnie podekscytowana.
- Widziałam Andrzeja – powiedziała od niechcenia.
- Ja też – odparła Monika.
- Ale ja w towarzystwie przystojnej brunetki.

Od tej pory coraz częściej mówiła o Andrzeju. A to, że szedł wpatrzony w jakąś dziewczynę, to znów, że siedział w barze w mieszanym towarzystwie pijącym mocniejsze trunki. Monikę początkowo bawiły te opowieści. Ufała Andrzejowi i nie miała powodów do obaw. Mimo to po kolejnej rewelacji na jego temat, zapytała.
- Co się z tobą dzieje? Dlaczego chcesz mnie zrazić do kogoś, na kim mi bardzo zależy i z kim łączę swoją przyszłość.
- Boję się o ciebie. Lepiej skończyć tę znajomość teraz niż później żałować.
To był mocny sygnał. Z dnia na dzień Monika stawała się coraz smutniejsza. Rzadziej też spotykała się z Andrzejem. Wreszcie wydusiła z siebie.
- On chyba mnie zdradza. Miałaś rację.
- Przyznał się?
- Nie, ale gdy o to zapytałam, zaczął się śmiać. Na pytanie jednak nie odpowiedział.
Bożena była wyraźnie zadowolona. Znowu będzie tak jak dawniej, pomyślała.

Minęło kilka miesięcy. Monika uczyła się, chodziła do biblioteki, zaczęła się nawet uśmiechać. Zaprosiła też rodziców, bo przecież jeszcze nigdy u niej nie byli. Z tej okazji zabrała się nawet za generalne porządki.
W pewnej chwili jej wzrok spoczął na wyciągniętej spod tapczanu Bożeny kartce. Odruchowo zaczęła czytać. ...chyba nigdy nie byłam tak zakochana. Andrzej od początku był moją wielką miłością. Wiem, że on w dalszym ciągu kocha Monikę, a spotyka się ze mną od czasu do czasu, aby o niej porozmawiać, ale mimo to nie tracę nadziei...

Kartka wypadła jej z ręki, usiadła w fotelu i zaczęła głośno płakać. Gdy wieczorem koleżanka wróciła do domu, bez słowa pokazała jej kartkę. Później zadzwoniła do rodziców rodziców i odwołała ich przyjazd.
- Jak śmiałaś – krzyczała Bożena – czytać mój pamiętnik.
- Ty ten śmieć wymieciony spod łóżka nazywasz pamiętnikiem. Skąd mogę wiedzieć, że nie zostawiłaś go tam celowo. Powinnam cię wyrzucić z domu, ale za dużo wspomnień łączy mnie z tym mieszkaniem. Wolę się sama wyprowadzić.

Dwa dni później zaczynała już nowe życie w nowym mieszkaniu. Zastanawiała się też czy porozmawiać z Andrzejem, choć miała żal, że się do niej przez cały czas nie odezwał. Pewnie mu na mnie nie zależy. A może to tylko urażona męska duma? Jeśli chcę się solidnie rozliczyć z przeszłością, powinnam podjąć jakąś decyzję. Przecież spotykał się z Bożeną. Na pewno ich coś łączy. Co robić? Spotkać się i przebaczyć, czy raczej skreślić go definitywnie z mojego życia?

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!

Redakcja poleca

REKLAMA