Na miejscu Kuby

na miejscu kuby
Wczesna miłość, czy tylko zauroczenie? Jak żyć razem, gdy się siebie nie zna, a okaże, że wcale to nie była miłość na całe życie?
/ 03.10.2008 14:07
na miejscu kuby
Mówią, że byli w sobie bez pamięci zakochani, ale miłość gdzieś uleciała. Ich przyjaciele natomiast twierdzą, że było to raczej szczenięce zauroczenie. Pierwsza dziewczyna, pierwszy chłopak, pierwsza noc i pierwsza wpadka.
Poznali się na studiach. Amelka imponowała Kubie wielkomiejskim luzem, Amelii spodobało się, że chłopak bezstresowo wszedł w jej warszawskie środowisko. Ale tak na dobrą sprawę ani ona nie miała w sobie tego luzu, ani on nie czuł się dobrze w jej środowisku. A już na pewno źle znosił kontakty z rodzicami dziewczyny, ludźmi, którzy na każdym kroku dawali mu do zrozumienia, że jest ze wsi. Wprawdzie to jego rodzina mogła poszczycić się solidnym wykształceniem i całkiem niezłymi koneksjami, ale to się nie liczyło.
Dla rodziców Amelii, którzy ledwie zdali kiedyś maturę, najważniejsze były pieniądze, nieosiągalny symbol luksusu, a tych akurat w domu Kuby zawsze brakowało. A to szły na książki, to znów na naukę kolejnego dzieciaka.

Gdy urodził się Jacek, postanowili wziąć ślub. Oczywiście cywilny, bo a nóż pojawi się książę z bajki i Amelka nie będzie wolna. Pruderyjny dom rodziców młodej mężatki nie dopuszczał do siebie myśli, że w nowym związku córka mogłaby żyć bez ślubu kościelnego.
W takiej atmosferze dobrnęli do piątego roku studiów. Kuba pracował, Amelka udawała, że się uczy. Coraz częściej zaczęło dochodzić do awantur. On jej wyrzucał, że nic nie robi, ona krzyczała, że nie jest w stanie utrzymać rodziny. Ot, zwykłe piekiełko.

Fatalnie wiodło się im także na uniwerku. W końcu obydwoje zostali skreśleni z listy studentów. A takie mieli plany! Praca w Australii na tamtejszym uniwersytecie, fura pieniędzy, po prostu dolce vita. Sęk w tym, że Amelce i Kubie najlepiej wychodziło planowanie, o realizacji już nie myśleli.
Iskierka nadziei zapaliła się, gdy Jacek poszedł do przedszkola. Teraz to już wszystko się uda.
Gdzieś na początku wiosny Amelia wystawiła rzeczy Kuby za drzwi, sama zaś zabrała Jacka i pojechała do rodziców. Przy okazji zmieniła w drzwiach zamki.
Zabrał swój marny dobytek i pojechał do kolegi. W końcu to mieszkanie wynajmowali od przyjaciółki żony.
Przez pierwszy miesiąc codziennie wystawał pod domem teściów. Wreszcie któregoś dnia odważył się i zapukał do mieszkania.
- Ty tu nie mieszkasz – powiedziała teściowa. – Nie życzymy sobie, abyś nas nawiedzał. Nigdy cię nie lubiliśmy, bo nie pasowałeś do naszej córki.
- Może nie pasowałem, ale spotkań z synem nie możecie mi odmówić.
- Możemy i zrobimy to. Nasz córka musi sobie ułożyć życie.

Kuba nie rezygnował. Któregoś dnia zapukał do starego mieszkania. Otworzył mu przystojny Anglik. Przedstawił się i poprosił o rozmowę. Mówił o dziecku, o tym, że chce się z nim widywać, że tylko na tym mu zależy. Chyba poskutkowało, bo za parę dni otrzymał telefon.
- Jak zaczniesz płacić więcej na dziecko, to może pozwolę ci się z nim widywać.
- To znaczy ile więcej?
- Masz nam dawać dwie trzecie pensji.
- Ale przecież ja zarabiam niecałe dwa tysiące.
- To weź się do roboty.
Zadzwonił do kolegi i umówił się z nim na wódkę. Przegadali całą noc. Właściwie to utopili wszystkie smutki w alkoholu. Pomysłu na rozwiązanie problemu jednak nie znaleźli.

On w dalszym ciągu wystawał pod domem, ona nie zmieniła zdania. Jacek większą część dnia przesiadywał u pradziadków, bo akurat w przedszkolu była wakacyjna przerwa. Wreszcie po kolejnych tygodniach beznadziei, Kuba postanowił definitywnie rozwiązać problem. Zadzwonił do żony i zaproponował spotkanie.
- Ty wystąpisz o rozwód, a ja przyjmę twoje warunki. Pamiętaj jednak, że muszę się przynajmniej dwa razy w tygodniu widywać z synem. Teraz chciałbym z nim pojechać do moich rodziców.
- A tego to już za wiele. Jacek wyjeżdża z dziadkami nad morze, jeśli twoja matka ma takie parcie na wnuka, to niech do niego przyjedzie. A o rozwód wystąpisz ty, oczywiście z orzeczeniem o twojej winie.
Szedł do domu jak otępiały. Nie wiedział, co zrobić. To prawda, że chce widywać się z dzieckiem, ale dlaczego ma wziąć na siebie winę za wszystkie popełnione i niedopełnione grzechy? Musi to wszystko jeszcze raz przemyśleć.
Nie wiedział jednak, które rozwiązanie będzie dla Jacka korzystniejsze. Bez porady adwokata się chyba nie obejdzie. Tylko skąd wziąć na to pieniądze! Co robić? Jak się zachować? Chyba po raz pierwszy Kuba był przerażony.

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!

Redakcja poleca

REKLAMA