Na miejscu Tosi...

na miejscu tosi
Co robić, gdy okaże się, że manipulują nami nasi najbliżsi...
/ 14.11.2008 16:48
na miejscu tosi
Dzieckiem była nieśmiałym i odrobinę zahukanym. W przedszkolu trzymała się matczynej spódnicy, w podstawówce nie podjęła żadnej decyzji bez zgody mamy. Podobnie zresztą było w gimnazjum. To mama decydowała, jakich języków powinna się uczyć, na jakie spektakle teatralne chodzić, jakie książki czytać. Mama wybierała dla niej ciuchy i koleżanki. W pierwszej licealnej Tośka zaczęła się buntować. Owszem, zwierzała się matce z różnych problemów, ale z podejmowaniem decyzji zaczęło być inaczej. Od początku roku zaczął się kręcić koło niej Paweł. Też taki dusiołkowaty, więc lamura nie trwała długo. Gdzieś w połowie roku na horyzoncie pojawił się Szymon. Był dwa lata starszy, pewny siebie, obyty w nastoletnim towarzystwie. Imponował, zwłaszcza że grał w zespole, nosił modna fryzurę, nie zwierzał się matce z każdej bzdury.

Tośka oszalała na jego punkcie. Patrzyła na Szymka jak na święty obrazek.
Któregoś dnia wróciła ze szkoły i powiedziała, że chciałaby zmienić fryzurę. Matka, która coraz bardziej zaczęła zdawać sobie sprawę z tego, że mała wymyka się jej z sideł, wyraziła oczywiście zgodę. Wprawdzie fryzura tak pasowała do dziecięcej buzi Tosi jak pięść do nosa, ale wszyscy wymownie milczeli. Chciała, to ma.
Po kilku tygodniach dziewczyna oznajmiła, że dziadkowie Szymona wyjeżdżają do swojego letniego domu, więc ona się do nich przeprowadzi. Będzie się opiekować mieszkaniem, spróbuje samodzielności, przekona się jak to jest, gdy człowiek musi podejmować decyzje.
Płaczu było co niemiara, ale matka i na tę propozycję przystała. Ojciec wprawdzie powiedział, że z tego typu dorosłością wiążą się pewne obowiązki, jak choćby życie za własne pieniądze, ale matka natychmiast go uciszyła.
- Jak ty to sobie wyobrażasz? Skąd ona weźmie pieniądze na życie? To nasz obowiązek.
- Nasz, gdyby mieszkała z nami, chce mieszkać sama, więc musi zarobić.
- Może sprzedawać ulotki, pracować w pizzerii, sprzątać mieszkania po południu w obcych domach.
- Po moim trupie.

Tośka oczywiście się przeprowadziła do dziadków Szymona, mamusia przyjeżdżała prawie codziennie, podrzucała zupki i naleśniczki, czasami nawet ogarnęła mieszkanie. Tosi było wygodnie, ale na tym nie poprzestała.
- Chcę pojechać z Szymkiem na wakacje do Hiszpanii, mamy się gdzie zatrzymać, potrzebne są nam tylko pieniądze na jedzenie. Oczywiście Szymon dostanie trochę od swojej mamy, a wy powinniście dać jakieś grosze dla mnie.
- Ile ci potrzeba?
- Nie mam pojęcia. Chcemy pojeździć po kraju, zwiedzić te najciekawsze miasta, pobyczyć się odrobinę na plaży.

Wakacje trwały prawie miesiąc. Rzeczywiście sporo zwiedzili, więcej jeszcze poleżeli na plaży. Gdy Tośka wróciła do Polski, była jakaś markotna. Któregoś dnia nie wytrzymała i powiedziała do matki.
- Przekonałam się, że ten Szymek to gówniarz. O wszystkim musiałam decydować sama. On nawet biletów nie umiał kupić. A już o załatwieniu czegokolwiek nie mogłam nawet marzyć.
- Ale byliście razem?
- No tak.
- Pewnie tez spaliście w jednym łóżku.
- No tak, ale to chyba nie ma związku z ewentualnym rozstaniem.
- Ma. Masz siedemnaście lat, i o ile wiem to twój pierwszy chłopak. Jak ty sobie wyobrażasz. Powiem brutalnie. Straciłaś z nim cnotę i teraz go zostawisz. Tak nie może być. A jak się wytłumaczysz następnemu chłopakowi?
- O czym ty do mnie mówisz. To ja się mam męczyć z kimś, na kim się zawiodłam, tylko dlatego, że ty tak chcesz.
- Ja nie chcę, ja żądam.

Tośka była przerażona. Nie spodziewała się, że matka użyje tak prymitywnych argumentów. Szukała u niej raczej wsparcia, a nie kazania. Nagle zrozumiała, że matka owinęła sobie ją wokół małego palca. Te ciągłe pytania, to szpiegowanie, to układanie jej życia od rana do wieczora. Była przerażona. Z jednej strony chłopak, który ją zawiódł, z drugiej matka, która okazała się zwykłą modliszką. Na wsparcie ojca też nie mogła liczyć, bo od początku był przeciwny udawaniu przez nią dorosłej. Wreszcie zdobyła się na rozmowę z mamą swojej serdecznej przyjaciółki. Pani Wanda uważała, że powinna się jakoś dogadać z rodzicami, bo przed nią jeszcze kilka lat życia pod ich skrzydłami. Decyzję jednak powinna podjąć ona, a nie jej mama. Czy ma się spotykać z kimś, kto okazał się zwykłym mięczakiem, czy raczej pójść drogą wskazaną przez mamę.

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!

Redakcja poleca

REKLAMA