Na miejscu Moniki

na miejscu moniki
Kochała go, ale może kochała za mocno, może kochała ideał, jakim nie jest żaden mężczyzna...
/ 14.08.2008 16:03
na miejscu moniki
Zakochali się w sobie od pierwszego spotkania w barze karaoke. Trzymali się za ręce nie wierząc, że mogli się tak przypadkiem znaleźć. Monika wpadła do baru zaproszona przez dziewczynę kolegi, który zaprosił Roberta. Szybko postanowili być razem, może trochę za szybko, ale oboje chcieli tego ryzyka, nie wiedzieli nic o sobie - postawili na nadzieję.

Monika wszystko oddała Robertowi, oddała siebie, dbając o niego tak, jak uważała, że należy dbać o mężczyznę swojego życia. Robert bardzo szybko wszedł w rolę, starał się oddawać uczucia, nawet zdecydował szybko się oświadczyć. Monika jednak nie była tego pewna. Chciała, by pomieszkali ze sobą, lepiej się poznali, przekonali się, czy rzeczywiście do siebie pasują. Sielanka trwała pół roku, powoli jednak okazało się, że Robert nie ma żadnych zainteresowań, prócz siebie i własnej wygody. Monika jednak starała się wciągać Roberta w swoje fotograficzne zainteresowania, Robert jednak szybko się tym znudził i nie dawał się namówić na żadne wernisaże, wystawy, nawet chodzenie do kina go nudziło. To wzmagało frustrację Moniki, która jednak nie przestawała starać się docierać do Roberta, nie mając wiele wspólnego, chciała pokazać swój świat.
Robert stał się wygodny, jemu wystarczyło, że Monika gotuje, pierze jego rzeczy, prasuje i sypia z nim tak, jak on tego chce. Taki był ideał kobiety według Roberta, który delikatnie dawał do zrozumienia, że taka rola kobiety przy jego boku odpowiada mu najbardziej.

Całymi wieczorami przesiadywał przed komputerem, uwagę poświęcał Monice tyko wtedy, gdy sam miał na to ochotę. Dostał nową pracę i chciał się zintegrować z kolegami, nie poinformowawszy Moniki o tym, że nie wraca z pracy do domu poszedł z kolegami na miasto.
Monika odchodziła od zmysłów, dzwoniła kilka razy, ale nie odbierał telefonu. Zdenerwowanie sięgało zenitu, aż około godziny 23. Robert odebrał telefon, był kompletnie pijany, nie potrafił nawet odpowiedzieć, gdzie jest, a może zwyczajnie nie chciał. Prosiła, błagała, ale on po alkoholu już nie był takim rozkosznym i miłym Robertem, w którym się zakochała.
Wrócił dwie godziny później, nie mieścił się w drzwiach mieszkania, po drodze do sypialni zerwał wieszak w przedpokoju, rozrzucał buty i zachowywał się bardzo głośno. Wszedł do sypialni, a raczej się do niej wtoczył i od progu zaczął krzyczeć, że to nie jest jej sprawa, co, gdzie i z kim robił, że nie może go kontrolować, że tak naprawdę to Monika się jemu nie podoba i on wcale nie chce z nią być. Od dziś jest sama, bo nie spełnia jego oczekiwań, nie jest wcale kobietą jego życia, że jest z nią jedynie dla wygody, że nie jest osobą, której szukał, bo kompletnie nie spełnia jego oczekiwań. Monika starała się uspokoić Roberta, przytulić, ale ją odepchną, krzycząc, że brzydzi się jej i żeby go nigdy już nie dotykała.
Po tej awanturze Robert zasnął na podłodze, dla Moniki właśnie noc się skończyła, zalała się łzami i nie wiedziała co myśleć. Miała tysiąc pędzących bezsensownych myśli. Dlaczego to zrobił, dlaczego powiedział, czy to była prawda?

Nad ranem ze spuchniętą twarzą i ledwo widząc na oczy, spakowała torbę i wyszła z mieszkania.
Wsiadła w samochód i jechała przed siebie. Dotarła do miejscowości, w której mieszkała jej koleżanka. Została u niej na noc.
Następnego dnia Robert miał lot Czech, miał tam spędzić dwa tygodnie. Monika wróciła do mieszkania dopiero wtedy, gdy była pewna, że Roberta tam nie ma. Wyprowadziła się do koleżanki pod nieobecność Roberta. Tydzień później była nieszczęśliwa, ale spokojniejsza. Nadal nie mogła uwierzyć w to, co się wydarzyło.

Dwa dni później Robert zadzwonił do niej. Chciał się wytłumaczyć i przeprosić, głos mu drżał, błagał o przebaczenie. Monika jednak zdecydowała, że porozmawiają dopiero wtedy, jak Robert wróci do Polski. Tak się też stało, jeszcze tego samego dnia, gdy przyleciał, spotkali się i poszli do restauracji. Robert płakał, błagał o przebaczenie i zaprzeczał każdemu słowu, jakie padło z jego ust tamtego wieczora.
Co zrobić, przebaczyć i spróbować jeszcze raz? Przecież Robert zasiał w niej ziarno niepewności, uwierzyła mu, jak teraz ma odepchnąć od siebie te myśli? Jak zaufać, bo nie ufała mu wcale i wiedziała, że nigdy już mu nie zaufa... choćby nie wiem, jak się starał, a może uda się Robertowi odzyskać jej zaufanie?

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!