Na miejscu Alexa i Neli

na miejscu alexa
Trochę cudzoziemiec, trochę Polak, niby znał ten kraj, a nie do końca jednak radził sobie z mentalnością...
/ 30.04.2008 14:47
na miejscu alexa
Alex urodził się w Polsce, jego rodzice wyjechali do Stanów Zjednoczonych, gdy on miał 6 lat. Tak naprawdę ma na imię Aleksander, ale jego amerykańscy koledzy nie potrafili wymówić dobrze jego imienia, więc na potrzeby swojego życia w Stanach rodzice skrócili mu je. Alex, mimo tego, że dobrze czuł się w Ameryce, zawsze miał jakąś, niemal przysłowiową "słowiańską duszę" i tęsknotę za krajem swojego pochodzenia. Rzadko, ale jednak przyjeżdżał do Polski w odwiedziny do dalszej rodziny, lub po to, by samemu pozwiedzać kraj ojczysty. Doskonale znał polskie góry, niejednokrotnie był nad polskim morzem, zwiedził również większe miasta w Polsce, która bardzo mu się podobała i tak bardzo różniła się od rzeczywistości, w której wyrósł i w której mieszkał przez ostatnie 20 lat.

Pod koniec swojego kolejnego pobytu, zupełnie przypadkowo w Warszawie poznał na przystanku Nelę. Oboje czekali na tramwaj. Po prostu zapytał ją o godzinę, a gdy uprzejmie mu odpowiedziała i zobaczył jej śmiejące się oczy i policzki, jak u przedszkolaka – już wiedział, że musi zrobić coś, co sprawi, by ona została przy nim tego wieczoru.
Zapytał, dokąd jedzie, a że on miał dołączyć do znajomych niedaleko jej miejsca zamieszkania, od razu wpadł na pomysł, by i ją tam zaprosić. Nela wydawała się być otwartą i niezajętą tego wieczoru, ale jak sprawić, by rzeczywiście do nich dołączyła?
Mimo, że nie znał zbyt dobrze miasta, postanowił jej towarzyszyć, poczekać pod blokiem i dopilnować tego, by miała powód, by wyjść z domu, a był przecież zimny luty.
Stało się, jak zaplanował, poczekał na Nelę, która 20 minut później szła do niego z bloku i oboje udali się do docelowego pubu na spotkanie ze znajomymi Alexa. Miny osób oczekujących Alexa mówiły same za siebie. Mężczyźni pozazdrościli dwóch rzeczy: odwagi w zachowaniu oraz urody towarzyszki. Kobiety, jak to do siebie mają, były nieufne.
Wieczór był cudowny, a właściwie Alex i Nela nic nie pamiętają, prócz splecionych dłoni i policzków niemal przyklejonych do siebie. Nikogo nie zauważali, za to reszta doskonale widziała, co się dzieje. Oboje niezwykle zauroczyli się sobą.

Od tego wieczoru nie było mowy, by coś innego mogło ich absorbować. Spotykali się codziennie, gdy Nela skończyła pracę. Alex czuł się jednak w obowiązku poinformować Nelę o tym, że jego bilet powrotny do Stanów jest dokładnie na termin za 9 dni. Tyle mieli czasu. Pytanie tylko, jak go wykorzystają. Spotykali się codziennie, szybko uznali, że nie mają czasu na zbędne dywagacje, trzeba było szybko i konkretnie ustalić, co dalej. Czy ta znajomość ma szansę przerodzić się w coś trwalszego, tylko jak? Co mogą zrobić, by pomóc szczęściu, bo szczęściem było ich spotkanie, jak sprawić, by mieli wspólną historię, a nie chcieli jej kończyć na Okęciu po 10 dniach znajomości. Alex obiecywał dzwonić, rzucił pomysł, by ona przyjechała do niego...

Oboje prawie płakali przy rozstaniu, co z nimi będzie, każde z nich chciało, każde inaczej widziało ciąg dalszy, o ile rzeczywiście widziało, a ileż to wątpliwości pojawiło się w głowie...
Dzwonił, rozmawiali o tym, co się przez te 10 dni wydarzyło, ale powoli umykały im ich twarze.
- Przyjedź – mówił on – przyjedź i zostań...
- Chciałabym, boję się, a co będzie, jeśli powinniśmy tak to zostawić?
- Przyjedź, udowodnię ci, że wart jestem ciebie!

Ale co tak naprawdę Alex może obiecać kobiecie, którą znał 10 dni, tak naprawdę nie widział o niej nic, poza tym, że już nie potrafił myśleć o niczym innym?

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!

Redakcja poleca

REKLAMA